W przeddzień obrad "okrągłego stołu" poświęconego sprawom oświaty nie wiadomo jeszcze, kto w nich ostatecznie weźmie udział ani co właściwie jest ich tematem. Przedstawiony przez rząd plan pasuje raczej do naukowego seminarium nt. oświaty niż Okrągłego Stołu sprzed 30 lat.

W przeddzień obrad "okrągłego stołu" poświęconego sprawom oświaty nie wiadomo jeszcze, kto w nich ostatecznie weźmie udział ani co właściwie jest ich tematem. Przedstawiony przez rząd plan pasuje raczej do naukowego seminarium nt. oświaty niż Okrągłego Stołu sprzed 30 lat.
Protest popracia dla nauczycieli (w tle) podczas spotkania mieszkańców Świdwina z prezydentem Andrzejem Dudą / Marcin Bielecki /PAP

Nie ten format, znaczenie i uczestnicy

Różnic jest aż nazbyt wiele, bo inny jest oczywiście kontekst społeczny i skala rozstrzyganych problemów. Przede wszystkim jednak inne niż w historycznym pierwowzorze jest wzajemne traktowanie się podmiotów, które mają usiąść do rozmów na Stadionie Narodowym.

Okrągły Stół sprzed 30 lat przygotowywano przez kilka miesięcy spotkań. Komunistyczna władza i demokratyczna opozycja miały wystarczająco wiele powodów, żeby sobie nawzajem za grosz nie ufać, przygotowano w nich jednak efekt, który wszedł do historii. Sukces Okrągłego Stołu w kwietniu 1989 r. w dużym stopniu wynikał bowiem z wcześniejszych właśnie ustaleń, rozpoczętych we wrześniu 1988 r.

Inne czasy, inni ludzie

Okrągły stół na Stadionie Narodowym nie wynika z chęci porozumienia. Jego zwołanie zostało ogłoszone jednostronnie przez rząd w chaosie związanych ze strajkiem nauczycieli rozmów w Centrum Dialogu. Zaproszenia do udziału w obradach rozesłano na tydzień przed spotkaniem, a dopiero wczoraj opinia publiczna poznała bliższe szczegóły zamierzeń organizatora.

"Solidarność", która była jednym z kluczowych i czynnych uczestników Okrągłego Stołu w '89, a dziś nawet rządowi przychylna, jest wobec jego inicjatywy na tyle krytyczna, że weźmie w niej udział wyłącznie jako obserwator. Powód? - "zaproponowana formuła spotkania nie gwarantuje efektywnej dyskusji nad rzeczywistymi problemami polskiej oświaty".

Dzisiejsza "Solidarność" to jednak ledwo nikłe wspomnienie organizacji sprzed lat. Główne związki zawodowe branży, zaangażowane w strajk - Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych - udziału w takich obradach po prostu odmówiły. 

Wyznaczanie na uczestników obrad na temat edukacji pięciu (!) nauczycieli przez losowanie wygląda zaś przy tym na jawną kpinę.

Zaproszono też samorządy, które są organami prowadzącymi szkół, stowarzyszenia rodziców, ekspertów i - oczywiście - polityków.

O czym ta rozmowa?

Jak sobie "okrągły stół" władzy z tzw. czynnikiem społecznym wyobraża rząd aż nadto widać w planowanym przebiegu obrad. Zacznie je "strategicznym" - cokolwiek to znaczy - wystąpieniem premier. Później przemówi wicepremier Szydło. Szefowa MEN będzie w obradach uczestniczyć, sądząc jednak z jej skromnego udziału w ostatnich wydarzeniach i powściągliwości, z jaką ten jej udział zapowiadał minister Dworczyk - kluczową postacią raczej nie będzie.

Prezydent zapewne wydeleguje ministra Pawła Muchę, który od czasu średnio udanej inicjatywy referendum konstytucyjnego ma niebagatelne doświadczenie udziału w podobnych debatach, zarówno jeśli chodzi o ich ostateczny efekt, jak godną podziwu cierpliwość w uczestniczeniu w nich.

Rozmowa ma zaś dotyczyć "poważnych założeń gruntownej reformy systemu oświaty", co jest w ustach przedstawiciela rządu zaskakujące o tyle, że potrzeby przeprowadzenia takiej reformy jeszcze kilka tygodni temu nikt jakoś nie przewidywał.

Zaczniemy... i co?

Rząd zapowiada obrady w czterech podstolikach: jakości nauczania, nowoczesności szkoły i miejsca w niej nauczycieli oraz uczniów. Zaplanowano już, że obrady każdego z nich będą koordynować wiceministrowie edukacji, zupełnie jakby nie istniały inne niż rządowa strony rozmów.

Prawdopodobnie pierwsze spotkania okrągłego stołu posłużą przede wszystkim do opracowania harmonogramu kolejnych spotkań. Czyli sprowadzą się do umówienia się na następny raz. 

A strajk sobie...

Jak łatwo zauważyć, ani tematy prac podstolików, ani zapowiedzi kolejnych spotkań nie mają żadnego związku z kluczowym dziś problemem polskiej oświaty - strajkującymi już trzeci tydzień nauczycielami i niedziałającymi z tego powodu szkołami. Okrągły stół nie posłuży do rozwiązania go nie tylko dlatego, że strajkujących przy mim nie będzie, ale też dlatego, że przygotowana od początku konwencja obrad nie przewiduje takiej możliwości.

Taki okrągły stół może trwać miesiącami.

Podobnie jak bezterminowy strajk nauczycieli.