PiS zgłosiło czterech kandydatów na cztery miejsca, przeznaczone w Krajowej Radzie Sądownictwa. Dzięki większości w Sejmie będzie mogło obsadzić wszystkie te stanowiska i wyeliminować z Rady posłów opozycji. Będzie to złamanie sejmowego zwyczaju, przestrzeganego jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu.

W skład Krajowej Rady Sądownictwa poza 15 sędziami, ministrem sprawiedliwości, przedstawicielem prezydenta, Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego i prezesem NSA wchodzi czterech posłów i dwóch senatorów bieżącej kadencji parlamentu. Sejm i Senat wybierają swoich przedstawicieli na swoich pierwszych posiedzeniach. Wczoraj upłynął termin zgłaszania "poselskich" kandydatur do KRS.

Dwa na dwa, czy cztery do zera

Dotychczas cztery przypadające Sejmowi miejsca w Radzie dzielone były tak, żeby przedstawicieli miała w niej także opozycja. W poprzedniej kadencji byli to posłowie Budka z PO i Rzymkowski z Kukiz'15, a rządzące Prawo i Sprawiedliwość miało w Radzie posłów Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Cztery miejsca podzielono równo między rządzących i opozycję. W obecnej kadencji raczej tak nie będzie.

Opozycja zgłosiła kandydatury do KRS także wczoraj - to Joanna Senyszyn z SLD i Kamila Gasiuk-Pihowicz z PO. Nie mają one jednak szansy na wybór, bo PiS zgłosiło kandydatów na wszystkie cztery miejsca i ma w Sejmie większość wystarczającą, żeby ich wybrać.

Zgłoszenie? Nic nie wiem

Znając już kandydatury opozycji propozycje swoich przedstawicieli złożyło Prawo i Sprawiedliwość, zmierzające do obsadzenia wszystkich czterech poselskich miejsc w Radzie. Posłowie Ast, Kownacki, Mularczyk i Smoliński z "wycięcia" kandydatek opozycji chyba nie byli jednak dumni - do upływu terminu zgłaszania kandydatur (16:00 wczoraj) nie tylko nie ujawniali liczby zgłoszonych i ich nazwisk, ale nawet sami kandydaci wypierali się kandydowania. Rozmawiałem wczoraj z dwoma ze zgłoszonych, i żaden nie potwierdził faktu ubiegania się o stanowisko w KRS. Jeden wspomniał tylko, że jakiś czas temu "była o tym rozmowa", jednak nie zakończona konkluzjami, drugi "nic nie wiedział" i radził zaczekać nawet już kiedy nazwisko zostało już zgłoszone a lista kandydatów zamknięta.

Może Sejm więc może i Senat

Jeśli PiS rzeczywiście obsadzi wszystkie cztery "poselskie" miejsca w Radzie, nie będę zdziwiony jeśli nie dostanie żadnego z dwóch miejsc "senackich". Skoro rządzący dzięki niewielkiej przewadze głosów w Sejmie mogą dzięki temu wziąć wszystko, co jest do wzięcia przez Sejm, to całkiem możliwe, że dokładnie tak samo zachowa się większość w Senacie.

Parlamentarny obyczaj po prostu się zmieni.