Dokładnie 22 lat temu, 2 grudnia 1991 roku jako pierwszy na świecie kraj Polska uznała państwowość Ukrainy. Dwa tygodnie później podpisała też traktat stowarzyszeniowy z Unią. Taki, jakiego Ukraina - mimo możliwości - nie podpisała do dziś. Ukrainę dzielą dziś od Polski 22 lata doświadczeń.

W grudniu 1991 roku Polska też miała swoje potężne kłopoty. Zaledwie cztery dni po uznaniu niepodległości Ukrainy doszło u nas do zmiany rządu. Gabinet Jana Krzysztofa Bieleckiego 6 grudnia zastąpił rząd Jana Olszewskiego. To jednak nie wstrzymało polskiej decyzji o dążeniu do wejścia do Unii Europejskiej (wtedy nazywanej jeszcze Wspólnotami Europejskimi) - 16 grudnia został podpisany traktat stowarzyszeniowy. Przygotowany przez rząd Bieleckiego, podpisany przez rząd Olszewskiego, realizowany konsekwentnie przez wszystkie kolejne gabinety.

Wstąpienie do UE zajęło Polsce 12 lat. Negocjowania. Ustalania warunków. Dostosowywania prawa, wdrażania dyrektyw, realizowania uzgodnionych na 169 stronach traktatu ustaleń. Także wyrzeczeń i bolesnych kosztów ekonomicznych.

W czerwcu 2003 roku Polacy odpowiedzieli w referendum na pytanie "Czy wyraża Pan/Pani zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?". Odpowiedzi twierdzącej udzieliło 17 mln 586 tysięcy 215 osób, czyli 58,85 proc. wszystkich głosujących.

1 maja 2004 roku Polska stała się członkiem Unii Europejskiej.

Ukraina była w ubiegłym tygodniu na takim samym etapie tych prac, jak Polska, kiedy uznawała jej niepodległość.

Losy naszych sąsiadujących ze sobą krajów dzielą niemal dokładnie 22 lata rozwoju. Jeśli Ukraińcy nie wykorzystają wypracowanej także przez siebie szansy, ten dystans może tylko wzrosnąć. Już rośnie.

Jeśli można braci Ukraińców przekonać do przejścia tej drogi - należy to zrobić. Uczciwie pokazując, ile to kosztuje, ale i jak to się robi. Jak w tekście powyżej.

Byśmy, mimo europejskiego sąsiedztwa, nie żyli w innych czasach. Oddaleni o kilkanaście-kilkadziesiąt lat.