Przez kilka tygodni sprawdzaliśmy, czy kandydaci na parlamentarzystów zdaliby maturę z polskiego. Dziś możemy już wskazać pierwszą piątkę tych, którzy pisząc robią najkoszmarniejsze błędy. Dwóch ministrów, szef partii, znany działacz oraz… współautor słownika języka polskiego!

Stawkę bezsprzecznie otwiera Grzegorz Napieralski. Były kandydat do prezydentury, przewodniczący partii, który w wypadku wygranej zostałby szefem rządu pisze o przyglądaniu się WARZYWĄ zamiast WARZYWOM. Prawidłowe JĄŁ poprawia na JOŁ, gotów jest też DYSTRYBUŁOWAĆ zamiast DYSTRYBUOWAĆ:

 

Kolejny w hierarchii to urzędujący minister sprawiedliwości, Krzysztof Kwiatkowski. Zamiast PODBRÓDEK pisze PODBRUDEK, zamiast WAHAJĄCY SIĘ – WACHAJĄCY SIĘ:

 

Zdumiewający jest przypadek Jana Ołdakowskiego z PJN, kiedyś współtworzącego jeden ze słowników języka polskiego, od lat dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego. Poseł ma wyraźne kłopoty z Ż i RZ; zamiast MACIERZYSTYCH pisze o MACIEŻYSTYCH, w miejsce PRZYSPORZENIA – o PRZYSPOŻENIU, SKAŻENIE to u niego SKARZENIE:

 

Zatrważające są też błędy, popełniane przez Roberta Biedronia, kandydującego do Sejmu z listy Ruchu Poparcia Palikota działacza Kampanii Przeciw Homofobii. KOLARZ to u niego KOLAŻ, SPOJRZENIE to SPOJŻENIE, PRZYJRZENIE SIĘ to PRZYJŻENIE…:

 

 

Stawkę uzupełnia Jacek Sasin, były wojewoda mazowiecki i zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kandydat z listy PiS. To wyraźny zwolennik łączenia, nawet tam, gdzie się tego nie robi; zamiast W OGÓLE minister pisze WOGÓLE, zamiast PO PROSTU – POPROSTU:

 

 

 

Pokazanie tu tylko pierwszej piątki wcale nie oznacza, że pozostałych dwudziestu uczestników kampanii wyborczej napisało dyktanda bezbłędnie. Peleton prowadzą Mariusz Błaszczak (KAŻDZIUDKI zamiast KAŻDZIUTKI, MERRITUM zamiast MERITUM), Jerzy Fedorowicz (Z POMIĘDZY zamiast SPOMIĘDZY), Andrzej Dera (RZĄDZE zamiast ŻADZE) i Andrzej Halicki (JUHA za miast JUCHA).

Wszystkie dyktanda możecie przejrzeć na stronie "Ortograficzne popisy"