"Kampanijne obietnice to jedno, a rządzenie państwem co innego" – powiedział w Rozmowie o 7:00 w internetowym radiu RMF24 Bartosz Cichocki. Były ambasador Polski w Ukrainie komentował w tych słowach politykę Donalda Trumpa wobec Ukrainy i jego obietnice o zakończeniu wojny w 24 godziny po przejęciu władzy w USA. Ekspert wskazał, że dzisiaj administracja Trumpa nie ma jeszcze konkretnego planu dot. Ukrainy. Gość Piotra Salaka dodawał, że na krajach europejskich spocznie większa odpowiedzialność za pokój na świecie.
Jasne, że dla Trumpa najważniejsza jest sytuacja wewnątrz kraju - powiedział w Rozmowie o 7:00 w internetowym radio RMF24 były ambasador Polski w Ukrainie Bartosz Cichocki.
Ekspert ds. Rosji skomentował w ten sposób fakt, że w przemówieniu inauguracyjnym 47. prezydenta USA zabrakło tematu wojny w Ukrainie.
W Kijowie miano zauważyć ten fakt, ale dostrzeżono także, że Trump zapowiedział uwolnienie eksportu ropy amerykańskiej, co będzie miało negatywne znaczenie dla Rosji.
Cichocki wskazał, że na dziś administracja Trumpa nie ma jeszcze konkretnego planu dot. Ukrainy. Nowy prezydent "postanowił zachować temat za zamkniętymi drzwiami" - mówił gość RMF24, dodając, że kampanijne obietnice to jedno, a rządzenie państwem co innego.
America first (Ameryka na pierwszym miejscu - red.) nie może oznaczać, że Ameryka jest sama - powiedział były podsekretarz stanu w MSZ.
Na pewno musimy zdać sobie sprawę w Europie, że spocznie na nas większa część odpowiedzialności za pokój na świecie i że Trump za nas naszej pracy domowej nie załatwi - dodał.
Bartosz Cichocki powiedział w rozmowie z Piotrem Salakiem, że w Ukrainie z czasem rosło rozczarowanie rządami Joe Bidena, m.in. za sprawą kropelkowego charakteru udzielanej im pomocy wojskowej.
Zmiana na stanowisku głowy państwa w USA jest przyjmowana przez Kijów z nadzieją. Ukraińcy uważają, że Trump "jest, jaki jest, ale nie pozwoli sobie na przegraną".
Ukraińcy starają się forsować koncepcję "pokoju przez siłę" - tłumaczył Cichocki.
Dyplomata dopowiadał, że Ukraińcy są w stanie zaakceptować ustępstwa, łącznie z członkostwem w NATO czy stratami terytorialnymi. Problemem jest jednak Putin, bowiem "dzisiaj niewiele przemawia za tym, żeby zatrzymał czołgi".
Gość RMF24 widzi możliwość nacisku na rosyjskiego prezydenta poprzez pole ekonomiczne, np. w postaci sankcji. Jego zdaniem, Trumpowi nie uda się załatwienie spraw z Putinem bez udziału Europy i Ukrainy.
Dla Ukraińców kapitulacja to przede wszystkim "utrata swobody na arenie międzynarodowej i wewnętrznej".
Na dziś wszystko wskazuje, że tak - powiedział w internetowym radiu RMF24 były ambasador Polski w Ukrainie Bartosz Cichocki pytany, czy jego zdaniem wiosną ruszą zapowiadane ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej.
Ekspert wskazał, że to także zależy od nas. W tym kontekście przypomniał protesty na granicy z 2023 r., które zburzyły ówczesne porozumienia w sprawie ekshumacji.
Piotr Salak pytał swojego gościa, czy kwestia Wołynia, to kwestia najwyższych czynników władzy w Kijowie czy niższych urzędników?
Dzisiaj stała się sprawą najwyższego szczebla, tak nigdy nie powinno być - mówił Cichocki.
Dyplomata dodał, że przyczyną jest fakt, że przez 20, 30 lat ukraińscy urzędnicy niższego szczebla sabotowali temat. Ekspert stwierdził, że sprawa powinna wrócić na szczebel urzędniczy. Wskazał też, że w Polsce zdobycie zgody na poszukiwanie, ekshumację też nie jest proste.
Pytany o niedawne słowa kandydata na prezydenta wspieranego przez PiS Karola Nawrockiego, który mówił, że rozwiązanie sprawy Wołynia będzie warunkiem wejścia Ukrainy do struktur europejskich, Cichocki powiedział, że dokładnie to samo mówili wcześniej Donald Tusk i Władysław Kosiniak-Kamysz.
Obiektywnie patrząc, sprawa stosunku do ludobójstwa (...) jest sprawą wysoce europejską (...). Pan Karol Nawrocki nie powiedział niczego nadzwyczajnego - wyjaśnił.
Nasz były ambasador w Kijowie dodał, że w Ukrainie "kult czy gloryfikacja UPA zaszły bardzo daleko", a wiedza dotycząca Wołynia została przez lata mocno zmanipulowana.
Tematem naszej kampanii prezydenckiej stała się niedawno kwestia państwowej pomocy socjalnej. Jeżeli chodzi o świadczenia takie jak 800+ dla Ukraińców, one się powinny należeć wtedy, jeżeli Ukraińcy będą mieszkać w Polsce i płacić w Polsce podatki - powiedział niedawno kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski.
Wszyscy pytają o wypowiedź Karola Nawrockiego, a mało kto pyta o wypowiedź o 800+ (...). Skoro ktoś płaci podatki, to znaczy, że ma pracę, to być może właśnie ci mniej potrzebują tego wsparcia. (...) Z punktu widzenia interesów państwa musimy sobie zdawać sprawę, że ta pomoc socjalna odgrywa nie mniejszą rolę dla stabilizacji Ukrainy niż pomoc militarna. Gdyby nie ta pomoc, być może mielibyśmy dodatkowy milion uchodźców z Ukrainy. Trzeba balansować między emocjami społecznymi a bezpieczeństwem narodowym - tymi słowami skomentował problem gość RMF24 Bartosz Cichocki.