Miało być pięknie: Koniec wizyt w amerykańskiej ambasadzie, blisko 150 dolarów w kieszeni na dodatkowe zakupy (mniej więcej tyle kosztuje opłata wizowa) i lepsze samopoczucie, że wreszcie będziemy podróżować do USA tak, jak inni obywatele Unii Europejskiej. Była nadzieja, że także podejrzliwych spojrzeń, że w USA chce się zostać na stałe będzie się mniej. Ale na razie, koniec marzeń.

Na wspólnej konferencji prasowej z polskim ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, która odbyła się w Departamencie Stanu w Waszyngtonie, Hillary Clinton przyznaje, że chęci były ale... biurokracja stanęła na drodze. Przedłużają się formalności. W Kongresie jedni są za a inni przeciw. Nici więc z obietnicy Baracka Obamy, który kilkanaście miesięcy temu zapowiadał, że wraz z końcem jego kadencji, wiz dla Polaków nie będzie.

Przypomnijmy tę obietnicę: Wiem, że wizy są przyczyną irytacji w relacjach dwóch wielkich przyjaciół i sprzymierzeńców i że powinniśmy to rozwiązać. Będziemy więc teraz pracować z Kongresem nad zmianami w prawie. Oczekuję, że ten problem zostanie rozwiązany w czasie trwania mojej prezydentury - mówił w grudniu 2010 roku Barack Obama.

W słowa amerykańskiego prezydenta prawie uwierzył Bronisław Komorowski: Ja przyjmuję z dobrą wiarą tę deklarację. Polska opinia publiczna kompletnie nie rozumie, dlaczego całe otoczenie Polski może korzystać z ruchu bezwizowego a Polska nie. Polacy sobie radzą, bo jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Możemy jeździć i pracować w całej Europie, więc wydaje się, że byłoby logiczne, żeby można było i do Stanów Zjednoczonych. Strona polska powiedziała w tej sprawie wszystko i jestem przekonany, że sprawa będzie oceniana, analizowana także z punktu widzenia relacji obywatelski polsko- amerykańskich przez stronę amerykańską.

Była nadzieja. Duża. Część mediów spekulowała nawet, że wkrótce Polska usłyszy upragnioną nowinę. Nic z tego. Hillary Clinton dopytywana przez dziennikarzy na konferencji w Departamencie Stanu rozwiała wszelkie wątpliwości. Polska to dobry przyjaciel. Proszę mi najpierw pozwolić powiedzieć, że wiemy, że to sprawa ogromnie ważna dla Polaków, ale to także bardzo ważne dla Amerykanów, z powodu naszych bliskich relacji i powiązań wielu rodzin - rozpoczęła zachęcająco. Po takim krótkim wstępie, pani Clinton pozbawiła wszystkich jakichkolwiek złudzeń: Pracujemy bardzo ciężko z Kongresem nad ustawą. Wiem, że prezydent obiecał, że zostanie to zrobione przed końcem jego prezydentury, ale prawdopodobnie to potrwa trochę dłużej niż do końca tego roku.

Co na to polskie władze? Radosław Sikorski, szef MSZ mówi krótko: Pani sekretarz stanu przypomniała, że pan prezydent Barack Obama obiecał tę sprawę załatwić przed końcem swojej prezydentury. Uważam więc sprawę za załatwioną, bo od tego zależy jego wiarygodność w Polsce.

Dziś wiemy, że była to obietnica, której nie da się spełnić. Nie ma też pewności, czy Barack Obama wygra jesienne wybory. Kolejny prezydent - a wśród kandydatów są zwolennicy twardej postawy wobec imigrantów - mogą mieć więc ważniejsze problemy na głowie niż ruch bezwizowy. Co z nami? Cóż. Znów pozostaje nadzieja, że może kiedyś...