"Sto tysięcy na pomnik! Ja bym dwakroć łożył,.

            gdyby Staś był skamieniał, a Jan III ożył."

            Taki wierszyk anonimowego autora pojawił na pomniku króla Jana III Sobieskiego odsłoniętym z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przy obecnej ulicy Agrykola w obecności 30 tysięcy warszawiaków w 105. rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Wkrótce krążył on już po stołecznych salonach, rozwieszano go również na terenie Łazienek Królewskich. W tak dowcipny, ale zarazem dosadny sposób została wyrażona powszechna opinia o obu monarchach.

            Ten dwuwiersz przyszedł mi na myśl, kiedy dziennikarze kilku mediów zapytali mnie, co sądzę o tym, że za pochówek generała Wojciecha Jaruzelskiego na Powązkach Wojskowych zapłaciła w większości Kancelaria Prezydenta RP, czyli de facto wszyscy podatnicy.

            Jak ustaliła "Rzeczpospolita", państwowy pogrzeb kosztował niecałe 15 tysięcy złotych. Ta kwota została pokryta z zasiłku pogrzebowego (4 tys.), oraz ze środków Kancelarii Prezydenta (10 752). Kwatera, w której pochowano generała, została udostępniona - na mocy decyzji warszawskiego ratusza - bezpłatnie.

            Odpowiedziałem  dziennikarzom, że moim zdaniem problem nie leży w sferze materialnej, ale w skandalu, jakim było urządzenie państwowego pogrzebu człowiekowi, który był zdrajcą polskiej racji stanu i wieloletnim sowieckim namiestnikiem w Polsce krwawo tłumiącym zrywy niepodległościowego swoich rodaków.

            Gdyby prezydent Bronisław Komorowski wyprawił Jaruzelskiemu pogrzeb w rodzinnym grobowcu lub na którymś z cmentarzy, na którym spoczywają jego towarzysze broni z Ludowego Wojska Polskiego (on sam wyrażał taką wolę), Polacy machnęliby ręką na koszty, a nawet dołożyliby - jak w przywołanym na wstępie wierszyku - drugie tyle, byle tylko komunistyczny zbrodniarz nie leżał w pobliżu bohaterów.