Jedno z najciekawszych wystąpień - na zorganizowanej przez Prawo i Sprawiedliwość Konwencji Zjednoczeniowej Organizacji i Środowisk Patriotycznych - wygłosił Jacek Kurski. Było ono znakomite pod względem oratorskim i retorycznym, chociaż nie bardzo podobało mi się dyskretne, aczkolwiek czytelne nawiązanie do przemówienia Józefa Piłsudskiego podczas wawelskiego pogrzebu Juliusza Słowackiego.

O tym, że były spin doktor PiS, a późniejszy lider Solidarnej Polski (w międzyczasie działacz Ligi Polskich Rodzin, a wcześniej Ruchu Odbudowy Polski, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i Akcji Wyborczej Solidarność Prawicy) jest znakomitym mówcą wie każdy obserwator naszej sceny politycznej. Kto go jednak nie zna, ten mógłby uwierzyć w treść jego wystąpienia i w to, że gdyby został ponownie przyjęty w szeregi Prawa i Sprawiedliwości, stałby się dla tej partii tzw. "wartością dodaną", podczas gdy jest to bezideowy polityczny cwaniak, chociaż dużej klasy.

Kiedy zrozumiał błąd, jakim było odejście od Jarosława Kaczyńskiego, nie miał najmniejszych skrupułów, aby porzucić Zbigniewa Ziobrę i pokornie zaproponować swoje usługi prezesowi PiS, oczami wyobraźni widząc już siebie na pozycji, jaką dawniej zajmował w tym ugrupowaniu.

Na szczęście Kaczyński i jego najbliżsi współpracownicy doskonale znają mentalność Kurskiego i specyficzne pojmowanie przezeń lojalności partyjnej, nie dadzą się więc nabrać na oratorskie popisy, na które reagowali z wyraźnym rozbawieniem, odczuwając z pewnością ogromną satysfakcję, że obecność tego polityka na ich konwencji stanowi kolejne upokorzenie dla Ziobry.

Bardzo dobrze podsumował to na swoim Facebookowym profilu - związany z prawicą - dziennikarz Witold Gadowski, pisząc: "Jacku, pora na ostatnie szeregi i ciężką pracę. Ciebie w awangardzie już na pewno nie będzie. Nabierz trochę cech męskich. Jarosław Kaczyński musi trochę cię zresocjalizować, samo cwaniactwo i brak zasad to za mało abyś istniał po naszej stronie."