Chłodne spojrzenie na gorący temat. Najnowsze badania naukowców z Londynu pokazują, że jeśli chcemy zrobić coś dobrego dla klimatu na Ziemi, powinniśmy się przeprowadzić do miasta. Najlepiej, dużego miasta. Okazuje się bowiem, że średnia emisja gazów cieplarnianych przypadająca na mieszczucha jest znacznie mniejsza, niż na wsi.

Ten pozorny paradoks wynika z faktu, że bierzemy pod uwagę emisję przypadająca na głowę mieszkańca. Miasta owszem zużywają nieporównanie więcej energii i emitują znacznie więcej zanieczyszczeń. Jak jednak przekonują badacze z International Institute for Environment and Development w Londynie, energia tam zużywana jest bardziej racjonalnie. Komunikacja publiczna pozwala efektywniej zużywać paliwo, niż transport indywidualny, ogrzewanie mieszkań w blokach wielorodzinnych kosztuje mniej, niż w domach wolnostojących. To sprawia, że emisja dwutlenku węgla na głowę Nowojorczyka, albo Londyńczyka jest o ponad połowę mniejsza, niż średnio w ich krajach. Jeśli doliczyć do tego emitowany podczas produkcji rolnej metan, miasta zyskują jeszcze bardziej, tyle, że z drugiej strony, to mięso w wiekszosci idzie na wyżywienie "miastowych".