Sejmowa Europustka czyli kompletny brak projektów, którymi mogliby się zająć posłowie. Choć w kolejce do rozpatrzenia czeka 85 dzieł legislacyjnych, to 70 z nich to ustawy autorstwa posłów opozycji. Czyli - jak dowodzi doświadczenie - z góry skazane na wyrzucenie do kosza. Przejrzałam plan najbliższego posiedzenia. Wniosek jest jeden: "bieda", że tak zacytujemy byłego wicepremiera.

Zapowiedziane reformy ugrzęzły w ministerstwach. Konsultują się i się dyskutują, a ministrowie w ostatnim czasie raczej wizytują. Gdyby nie projekty poselskie, to najbliższe posiedzenie można by skrócić do jednego dnia. Dwie rządowe ratyfikacje, pierwsze czytanie zmian w homologacji pojazdów i malownicza dyskusja o historycznym dziedzictwie, jakie wniosła polska wódka, o którą właśnie troszczą się posłowie śrubując wymagania wobec produktu noszącego dumną nazwę Polish Vodka - nie zajęłyby parlamentarzystów na długo.

Dlatego, aby wypełnić czas, posłowie zajmą się też rządową strategią zagospodarowania przestrzennego. Dokument to zacny i optymistyczny zakładający między innymi, że w 2030 roku będą dwie gotowe elektrownie atomowe i kilka w budowie, a koleje będą pędziły z prędkością 230 km na godzinę.

Kolejne posiedzenie Sejmu zapowiada się jeszcze biedniej, bo na jutrzejszej Radzie Ministrów nie przewidziano przyjęcia żadnego projektu ustawy. Posiedzenie rządu ma tylko trzy punkty: projekt stanowiska w sprawie projektu ustawy, informacja ministra rolnictwa i sprawy bieżące.

Nie przemęczają się również komisje

W sejmowej komisji obrony narodowej - zero projektów ustaw, którymi mogliby się zająć posłowie. Wielkie nic również w komisji innowacyjności.

Zasada jest jednak prosta. Zawsze coś się znajdzie. A to omówi się jakiś raport, a to wezwie ministra do przedstawienia informacji. Coś robić trzeba. Żadnych rządowych projektów nie ma w komisjach: kultury, sportu, infrastruktury, edukacji, gospodarki a nawet uwaga finansów. Sejmowi znawcy rolnictwa mają jeden taki dokument do omówienia, o wyższości prawdziwej polskiej wódki, ale już kończą, bo ustawa ma być głosowana w tym tygodniu.

Co dalej? Będziemy omawiać dzieła poselskie, które i tak trafią do śmietnika - słyszę odpowiedź. No i pięknie. Podobne słowa padają z ust parlamentarnych speców od zdrowia, spółek Skarbu Państwa, środowiska i sprawiedliwości. Przyśpieszymy po Euro - słyszę obietnice polityków rządzącej koalicji. Rząd przyśle wtedy chyba jakieś ustawy. Słowo "chyba" jest adekwatne, bo na jutrzejszym posiedzeniu ministrowie nie planują omawiać żadnego rządowego projektu, czyli Koko koko w Sejmie spoko. W rządzie też.