Królestwo za sztandar, czyli nerwowe poszukiwania spektakularnego projektu, który stałby się rządowym hasłem na ostatnie półrocze kadencji. Wiadomo już, że ustawowy plan rządu zostanie mocno okrojony. Zamiast 100 zapowiadanych projektów, uchwalonych ma zostać kilkanaście. Ministrowie mają więc sobie wybrać po jednym, który nie tylko wyjdzie z rządu, ale przejdzie też przez parlament i uzyska podpis prezydenta.

Zobacz również:

Na nic się zdały kolejne zapowiadane ofensywy legislacyjne rządu, bo jak się okazało, nie wystarczy tylko zapowiadać.

Nawet jak udawało się coś przeforsować na posiedzeniach rządu, to projekty utykały w sejmowych komisjach. Teraz ma być skutecznie. Tylko najważniejsze ustawy i pełna kontrola nad nimi premiera.

Największy kłopot współpracownicy szefa rządu mają jednak ze sztandarem tej okrojonej ofensywy. Przez chwilę rozważano aby uczynić nim reformy zdrowotne, ale po szybkiej analizie okazało się, że to po pierwsze zbyt trudna materia, a po drugie niepopularna. Zamiast odbicia, mogłoby nastąpić sondażowe dobicie.

Spektakularne i widoczne mogłyby być np. drogi gdyby nie to, że z braku pieniędzy program został okrojony więc poszukiwania trwają. Premierowi w przejęciu inicjatywy ma też pomagać odświeżanie pamięci Polaków, którzy według rządu niesprawiedliwie mówią o niezrealizowanych obietnicach. Usłyszymy więc dużo o armii zawodowej i wycofaniu wojsk z Iraku.