Wisła Kraków zremisowała z Lechem Poznań 0:0 w meczu 21. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Gospodarze nie zdołali wywalczyć trzech punktów, choć przez pół godziny grali z przewagą jednego zawodnika, bo w 64. minucie czerwoną kartkę dostał Mateusz Możdżeń z Lecha.

Debiut Mariusza Rumaka jako trenera Lecha nie wypadł okazale. Co prawda, zespół z Poznania grając przez prawie pół godziny w dziesiątkę nie przegrał, ale remis w kontekście walki o europejskie puchary niewiele Lechowi dał (podobnie zresztą jak Wiśle).

W pierwszej połowie aż nadto na boisku widoczna była stawka tego spotkania. Obie drużyny miały świadomość, że chcąc w tym sezonie powalczyć o najwyższe cele w lidze, powinny ten mecz wygrać. W efekcie spięć podbramkowych było jak na lekarstwo.

Odnotować trzeba strzał z dystansu Gervasio Nuneza z 24. minuty. Po nim Krzysztof Kotorowski wypuścił piłkę z rąk, ale żaden z wiślaków nie zdołał dobić jej do bramki. Z kolei Kolejorz najbliższy objęcia prowadzenia w pierwszej połowie był na sekundy przed jej końcem. Jednak strzał Mateusza Możdżenia obronił Sergei Pareiko.

W 64. minucie Możdżeń kopnął Łukasza Gargułę, za co otrzymał żółtą kartkę. Jedną miał już na koncie (dostał ją w 17. minucie), więc w efekcie zobaczył czerwony kartonik.

Grając z przewagą jednego zawodnika Wisła osiągnęła zdecydowaną przewagę. Raz po raz konstruowała groźne akcje pod bramką Kotorowskiego, ale żaden gol nie padł. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Wisła zagrała bez chorego Cwetana Genkowa. Z kolei wracający do dyspozycji po urazie Maor Melikson zaczął mecz na ławce rezerwowych. Wszedł na murawę dopiero w 60. minucie.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w środę Włodzimierza Smolarka. Niestety niektórzy fani drużyny z Poznania nie potrafili tego momentu uszanować - zaczęli rzucać obraźliwe okrzyki pod adresem Wisły. W 54. minucie krakowscy kibice wstali i przez kilkadziesiąt sekund klaskali, aby i w ten sposób przypomnieć słynnego polskiego piłkarza, ale i tym razem fani Lecha się nie popisali.