Sąd w Zakopanem nie ukarał Pawła D. - trenera kadry polskich snowboardzistów - za znieważenie Jagny Marczułajtis-Walczak i jej męża. Sytuacja miała miejsce podczas mistrzostw Polski w ubiegłym roku.

W trakcie procesu część świadków zeznała, że słyszeli jak w stronę zawodniczki padają słowa powszechnie uznawane za obraźliwe. Byli też tacy, którzy twierdzili, że taka sytuacja nie miała miejsca. Natomiast inwektywy w kierunku męża zawodniczki zostały utrwalone na filmie.

"Stara p... do domu"

Sprawa dotyczy wydarzeń z mistrzostw Polski w snowboardzie (28 lutego w Jurgowie, Małopolskie). Marczułajtis twierdzi, że gdy w walce o awans do ścisłego finału slalomu giganta równoległego upadła pod koniec trasy, usłyszała od Pawła D. niecenzuralne słowa: "stara p... do domu". Później trener miał powiedzieć do Andrzeja Walczaka: "ćwoku, do domu dzieci pilnować".

Marczułajtis-Walczak i jej mąż domagali się od Pawła D. opublikowania w prasie przeprosin za znieważenie. Ponadto chcieli zasądzenia na rzecz zawodniczki 20 tys. zł, na rzecz Walczaka - 10 tys. zł oraz na rzecz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą w Rabce-Zdroju - 20 tys. zł.