Do krakowskiego sądu wpłynął pozew przeciwko Jagnie Marczułajtis-Walczak i jej mężowi o naruszenie dóbr osobistych. Parę pozwał Polski Związek Snowboardu oraz jego prezes. Roszczenia dotyczą przeprosin i zapłaty 250 tys. zł.

Sprawa dotyczy mistrzostw Polski w snowboardzie, które odbyły się 28 lutego w Jurgowie w Małopolsce. Marczułajtis-Walczak, twierdzi, że w walce o awans do finału slalomu giganta upadła pod koniec trasy. Od trenera kadry Pawła Dawidka miała usłyszeć wtedy niecenzuralne słowa. Trener zaprzecza oskarżeniom.

W pozwie zarówno związek, jak i jego prezes Marek Król powołują się na medialne wypowiedzi zawodniczki i jej męża. Oboje mieli sugerować możliwość fałszowania wyników podczas zawodów na korzyść córki prezesa, niewłaściwe zabezpieczenie trasy i niezgłoszenie zawodów do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.

Władze związku oraz prezes podkreślają, że wypowiedzi naraziły ich na straty. Ich zdaniem, ugruntowanie złej opinii u sponsorów rodzi obawę utraty źródeł finansowania. Piszą także, że "zszarganie dobrego imienia powodów może stać się przyczyną unicestwienia związku i objęcia dyscypliny sportowej, jaką jest snowboard, pieczą Polskiego Związku Narciarskiego, do czego usilnie dążą pozwani".

Jagna Marczułajtis-Walczak i Andrzej Walczak złożyli do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych. Domagają się od Dawidka opublikowania w prasie przeprosin za zniesławienie. Chcą również zasądzenia na rzecz zawodniczki 20 tys. zł, jej męża - 10 tys. zł oraz na rzecz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą w Rabce-Zdroju 20 tys. zł. Zawodniczka złożyła prywatny akt oskarżenia przeciwko Dawidkowi do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Zakopanem.