Piłkarska reprezentacja Polski wygrała 3:0 towarzyskie spotkanie z kadrą Norwegii. Bramki strzelili Tomasz Brzyski, Michał Kucharczyk i Karol Linetty.

Spotkanie nie było porywającym widowiskiem. W pierwszym kwadransie optyczną przewagę mieli Norwegowie, ale nie potrafili poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Leszczyńskiego.

W 21. minucie kapitan Jakub Wawrzyniak, który nieco ponad siedem lat temu debiutował w reprezentacji właśnie w Abu Zabi w towarzyskiej potyczce z zespołem ZEA, podał piłkę przy linii bocznej boiska do Linetty'ego, a ten wbiegł w pole karne i wyłożył ją koledze z Lecha Poznań - Łukaszowi Teodorczykowi, który jednak z pięciu metrów trafił prosto w bramkarza rywali.

Napastnik "Kolejorza" nie może zaliczyć tego występu do udanego, bo po przerwie również zmarnował dogodną sytuację, a w 63. minucie osłabił zespół, kiedy zastał ukarany czerwoną kartką za brutalny faul.

Chwilę po zmarnowaniu okazji przez Teodorczyka Polacy objęli prowadzenie. Z dystansu uderzył Tomasz Brzyski, wydawało się, że niegroźnie, bo w środek. Jednak fatalny błąd popełnił debiutujący w kadrze Kenneth Hoeie i piłka po jego rękach trafiła do siatki. 10 minut później Brzyski ponownie spróbował szczęścia, ale piłka po jego efektownym strzale z powietrza minęła bramkę.

Dwie minuty po zmianie stron podopieczni Nawałki prowadzili już 2:0. Wawrzyniak ośmieszył w polu karnym norweskiego obrońcę i wyłożył piłkę Michałowi Kucharczykowi, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. W 56. minucie wynik spotkania ustalił Linetty, który z linii pola karnego popisał się precyzyjnym strzałem lewą nogą.

Trzy minuty później Norwegowie mogli zdobyć kontaktową bramkę po tym, jak błąd przed polem karnym popełnił Leszczyński, który niepotrzebnie wyszedł z bramki i piłka trafiła do Mushagi Bakengi. Jego uderzenie zablokował jednak Maciej Wilusz.

Pierwszoligowiec z Bełchatowa zaliczył dobry mecz, był pewny w interwencjach, choć w końcówce spotkania nie ustrzegł się błędu, kiedy zagapił się przy wyrzucie z autu, przepuścił piłkę, czym stworzył doskonałą okazję dla rywali.

Końcówka spotkania należała do Norwegów, którzy nie potrafili jednak wykorzystać gry w przewadze liczebnej. Nie strzelili bramki również po fatalnym błędzie Leszczyńskiego w 79. minucie, który nie trafił w piłkę przy próbie wybicia. Bakenga ponownie nie potrafił skarcić bramkarza Dolcanu, który ostatecznie zachował czyste konto.