6:4, 6:7(6-7), 6:3, 6:7(2-7), 6:2 - takim wynikiem zakończył się mecz trwający 4 godziny. "Prepare, attack, destroy" ("przygotuj się, zaatakuj, zniszcz") - ta tenisowa strategia nieco odmienionego Andy'ego Murray'a znalazła odzwierciedlenie w pojedynku z Rogerem Federerem. Brytyjczyk świetnie serwował, miał trochę słabszych momentów, ale ostatecznie zdołał pokonać bardziej utytułowanego rywala. Był to 20 mecz tych tenisistów. Bilans spotkań jest korzystny dla Murray'a, który wygrał 11 z nich.

Pierwszy set przebiegał pod dyktando Andy'ego Murray'a. Szkot już w trzecim gemie przełamał Rogera Federera i spokojnie kontrolował sytuację na korcie. Przy stanie 4:2 ponownie mógł się pokusić o kolejnego breaka, ale Federer potrafił wyjść z opresji. Kolejne gemy, choć pełne ciekawych zagrań, nie przyniosły zmiany sytuacji. Murray dość spokojnie utrzymał prowadzenie i wygrał po 45 minutach 6:4. Szkot świetnie serwował i właściwie Federer nie bardzo był w stanie sobie z tym poradzić. Murray wykorzystał już pierwszego setbola popisując się asem serwisowym.

W drugiej partii walka toczyła się punkt za punkt. Obaj tenisiści nie oddawali swoich gemów serwisowych, choć nadal lepiej z serwisem radził sobie Murray, co było widać choćby w statystykach asów serwisowych (po dwóch setach Murray prowadził w tym elemencie . Mimo to Szkotowi nie udało się przełamać przeciwnika i losy seta rozstrzygnął dopiero tie-break. W nim Murray zaczął grać nieco słabiej, przegrywał już 1-4, ale Federer roztrwonił przewagę. Jednak w końcówce ponownie Szkot popełnił więcej błędów i po 55 minutach stan gry się wyrównał.

Trzeci set miał początkowo identyczny przebieg. Znów o wszystkim mogło zadecydować jedno przełamanie, które jednak nie nadchodziło. Wreszcie w szóstym gemie Federer wyrzucił piłkę w aut i Murray objął prowadzenie 4:2. Brytyjczyk błyskawicznie zdobył też piąty punkt i był o krok od zwycięstwa w secie. Federer obronił jeszcze swoje podanie, ale po chwili przegrał 3:6.

Dopiero w czwartym secie Federer zdołał przełamać serwis Murray'a. Szwajcar miał trzy szanse na breaka. Wykorzystał ostatnią i objął prowadzenie 3:1. Federer odmienił swoją grę i to zaczęło przynosić efekty. Tym większe, że czterokrotny zwycięzca Australian Open jeszcze powiększył prowadzenie i kibice myśleli już o piątym, decydującym secie. Murray jednak ciągle walczył i odrobił część strat. Zrobiło się 4:3 dla Federera, przy serwisie Szkota, a ten nie pozwolił sobie na ponowną słabość. Po bardzo długim i nerwowym gemie zrobiło się więc 4:4. Trzy kolejne przegrane gemy podłamały nieco Szwajcara, ale mimo kłopotów obronił swoje podanie; znów wyszedł na prowadzenie. Później do głosu doszedł Murray, serwował na wygranie meczu, ale dał się przełamać i doszło do drugiego w tym meczu tie-breaka. Ponownie więcej szczęścia miał tu Federer, wygrał 7-2.

Piątą partię Murray rozpoczął najlepiej jak mógł. Objął prowadzenie 2:0, szybko przełamując swojego rywala. Po kolejnym gemie było już 3:0. Federer swój serwis obronił, ale potrzebował break pointa, a ten nie nadchodził. Przy stanie 5:2 dla Szkota zrobiło się już groźnie, a po chwili mecz się zakończył.

Wczoraj prawo gry w wielkim finale wywalczył Serb Novak Djoković, który wyeliminował Hiszpana Davida Ferrera. U pań w finale zagrają Białorusinka Victoria Azarenka i Chinka Na Li.

Andy Murray (3.) - Roger Federer (2.) 6:4, 6:7(6-7), 6:3, 6:7(2-7), 6:2.