Niemal poł tysiąca zawodników stanęło na starcie X Pucharu Misia Stramusia pod Nosalem w Zakopanem. To jedne z największych, o ile nie największe takie zawody dla małych narciarzy w naszym kraju. Poziomem emocji nie ustępują zmaganiom podczas igrzysk olimpijskich, tym bardziej, że tu każdy dostaje nagrodę, więc każdy zawodnik może czuć się zwycięzcą.

Na kilku równoległych trasach pod Nosalem przygotowano specjalne przeszkody i niespodzianki. Mamy zawodników w wieku od trzech do szesnastu lat - mówi organizatorka zawodów Katarzyna Strama - Od trzech do czternastu to są kategorie narciarskie, a od siedmiu do szesnastu to jest snowboard. Mnóstwo dzieci, dzielnych narciarzy, którzy chcą zdobywać puchary Misia Stramusia. Mocna mobilizacja, mimo wiejącego wiatru. Naprawdę widać, że nic dzieciom nie przeszkadza. Trasa według organizatorów była bardzo wymagająca, nie tylko dlatego, że ustawiono na niej przeszkody skicrossu, nawet równoważnie. Wieczorem podał deszcz, a w nocy nieco zmroziło, więc zrobiło się lodowisko. Dzieciom najwyraźniej to zupełnie nie przeszkadzało. 

Bardzo jest dobrze i wszystko gra - dziesiąty Puchar Misia Starmusia i fajnie! - mówi sześcioletni Juliusz. 

Będzie pierwsze miejsce - dodaje ze stuprocentowa pewnością. Dosyć łatwa ta trasa, też myślę, ze będzie pierwsze miejsce - zapewnia jego konkurent z grupy sześciolatków - Oliwier. 

Prościutka ta trasa, prościutka. Żeby zahamować wystarczy zrobić pług - z pewnością zawodowca dodaje także sześciolatek - Henryk. On też jest przekonany, że zajmie pierwsze, a właściwie pierswse miejsce

Opracowanie: