Po raz czwarty Gdańsk był areną zawodów triathlonowych LOTTO Challenge Gdańsk powered by PGE. Niedzielną rywalizację profesjonalistów na zaliczanym do prestiżowego cyklu Challenge Family dystansie średnim wygrał Kacper Stępniak, który przepłynął 1,9 km, przejechał na rowerze 90 km i przebiegł 21,1 km w czasie 3 godzin, 40 minut i 28 sekund. Wśród kobiet na tym samym dystansie zwyciężyła Niemka Julia Skala z czasem 4:18:45. Najlepszą z Polek była Ewa Komander, która wywalczyła czwarte miejsce (4:26:32).

Przez cały weekend zawodnicy PRO oraz ci, którzy uprawiają triathlon amatorsko, rywalizowali w wodach Zatoki Gdańskiej, na trasie kolarskiej biegnącej m.in. tunelem pod Martwą Wisłą, kończąc etap biegowy na molo w Gdańsku Brzeźnie.

Od pierwszej edycji stawiamy na najwyższe standardy organizacji zawodów, ale zapewnienie przyjaznej, rodzinnej atmosfery podczas imprezy jest dla nas równie ważne. I są tego efekty - w tym roku pierwszy raz przekroczyliśmy próg tysiąca uczestników i uczestniczek - mówi dyrektor imprezy Adam Greczyło.

Wyznaję taką zasadę, że w sporcie amatorskim musimy być szczęśliwi z powodu tego, co robimy, bo robimy to dla siebie. To nie może być nic, co sprawia nam kłopoty, co nas niepokoi. My po tym musimy się po prostu lepiej czuć - opowiada naszemu reporterowi Sebastian Chmara, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Sztafety

Na dystansie olimpijskim i średnim rywalizowały także trzyosobowe sztafety, w których każdy zawodnik i zawodniczka startowali w jednej z triathlonowych dyscyplin. Jedną ze sztafet otworzył - pływaniem - słynny trener i twórca sukcesów żeńskiej sztafety 4×400 metrów - Aleksander Matusiński.

Ustawiając swoje sztafety zawsze stawiam na bardzo mocną zawodniczkę na pierwszej zmianie, bo jest ona bardzo ważna. W tym wypadku mam nadzieję, że nie zawiodę - mówi z uśmiechem Matusiński.

Dystans sprinterski

Czwarta edycja zawodów w Gdańsku rozpoczęła się od sprintu pływackiego (750 metrów), 20 kilometrów na rowerze i biegu na 5 kilometrów. Z etapem pływackim w wodach Zatoki Gdańskiej Bałtyk najlepiej poradził sobie Igor Mentel, a kilkanaście sekund za nim z wody wyszła najszybsza wśród kobiet Karolina Szalast. Rower to już był popis posiadającego polskie i holenderskie obywatelstwo Tymona Horstena oraz Agnieszki Gadomskiej, którzy przewagę wypracowaną na tym etapie wyścigu "dowieźli" do końca. Na trasie biegowej Horstena mocno gonił Niemiec Mattes Kuntermann, ale jego straty po pływaniu i rowerze były zbyt duże, by udało się je odrobić.

Wiedziałem, że na rowerze muszę zaatakować i uciec rywalom. Miałem plan, żeby tu wypracować co najmniej minutę przewagi i wszystko poszło zgodnie z planem. Na Challenge Gdańsk jestem już po raz trzeci i oceniam atmosferę tych zawodów bardzo dobrze. Z każdym rokiem jest coraz lepiej, to naprawdę światowa klasa - powiedział Horsten.

Agnieszka Gadomska wygrała w Gdańsku już po raz trzeci z rzędu, a na mecie nie ukrywała łez.

Jestem bardzo wzruszona i są to łzy szczęścia. Wracam po kontuzji, nie wiedziałam, czego się spodziewać. A tutaj mam zdecydowane zwycięstwo. Jeszcze kilka tygodni temu nie byłam pewna, czy uda mi się wystartować w Gdańsku. Rower to teraz moja najmocniejsza strona i tam zdecydowały się losy dzisiejszej rywalizacji. Bardzo się cieszę, że w końcu się dogadałam ze swoją "kozą" - mówiła na mecie radosna zwyciężczyni.

Dystans olimpijski

Punktualnie o godz. 10.00 na starcie stanęły zawodniczki i zawodnicy rywalizujący na dystansie olimpijskim (1,5 km pływania/40 km na rowerze/10 km biegu).

Wśród mężczyzn doszło do nietypowej sytuacji. Zawodnicy startowali co 10 sekund w formule rolling start. Marcin Paszkiewicz zastosował zabieg taktyczny i opóźnił swój start o 2 minuty, co spowodowało, że w wynikach na żywo jego nazwisko cały czas pojawiało się na prowadzeniu.

Tak zaplanowałem, by wystartować później. Chciałem jednak by było to ok. półtorej minuty, a wyszły dwie - opowiadał na mecie Paszkiewicz.

Na metę wbiegł trzeci, ale finalnie sklasyfikowany został jako drugi, choć na wirtualnym prowadzeniu znajdował się przez większość dystansu. Ostatecznie triumfował Rafał Wąsowski.

Ktoś mi krzyknął, że coś tam się dzieje, ale nie do końca to zrozumiałem. Dopiero na 500 metrów przed metą dostałem informację, że to Marcin jest liderem. Co wtedy się zaczęło dziać, to trudno sobie wyobrazić. Ciężkie i szalone dwie minuty. A potem czekanie na mecie - opowiadał już na spokojnie zwycięzca dystansu olimpijskiego.

Wśród pań nie było aż takich emocji. Aleksandra Grochowska od pierwszej dyscypliny ruszyła jak po swoje, a na rowerze i w biegu z każdym kilometrem zwiększała już tylko swoją przewagę.

Wiedziałam od początku, że mam przewagę. Jak tylko wyszłam z wody, trener do mnie krzyknął, że jestem pierwsza. Na rowerze też nikt mnie nie mijał. Pływanie było jednak bardzo ciężkie, a w trakcie jazdy na rowerze wiało, więc to był mimo wszystko wymagający start. Miałam umiarkowane tempo i na rowerze, i w trakcie biegu zgodnie z planem trenera, ciężko zresztą się zmobilizować do maksymalnego wysiłku ze świadomością, że ma się dużą przewagę. Oceniam te zawody bardzo dobrze. Rok temu startowałem na "połówce". Uwielbiam startować w Gdańsku, bardzo lubię też Challenge Family, czuję się blisko tych zawodów - tłumaczyła Grochowska.

Kilka minut za najlepszą panią wbiegł na metę Sebastian Chmara, były lekkoatleta, halowy mistrz świata w siedmioboju, a obecnie wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Ostatni tydzień spędziłem w Rzymie, komentując lekkoatletyczne mistrzostwa Europy i zmęczenie dało się nieco we znaki. Ale przecież triathlon to swoiste cierpienie. Ważne, że ukończyłem te zawody. Zresztą rewelacyjne! Za rok na pewno wracam do Gdańska. Tu zawodnik czuje się zaopiekowany i najważniejszy - powiedział za linią mety Sebastian Chmara.

Dystans średni

Puntem kulminacyjnym była niedzielna rywalizacja zawodniczek i zawodników PRO na dystansie średnim, czyli tak zwana "połówka" pełnego dystansu.

Idealne warunki do pływania - flauta. Gdańsk nas przesympatycznie przywitał - mówił na starcie  Piotr Biankowski, który zdobył Potrójną Koronę pływania na wodach otwartych.

Nastawiony jestem na walkę. Zrobię swoje, to co wypracowałem na treningach, to trzeba dziś oddać - mówi jeden z zawodników.

Próba złamania pięciu godzin, ale przede wszystkim dobra zabawa i przełamywanie własnych barier - odpowiadał jeden z zawodników zapytany o plan na zawody.

Wśród panów po raz drugi z rzędu w Gdańsku zwyciężył Kacper Stępniak, którego czas - 3:40:28 - był o prawie 4 minuty lepszy, niż w ubiegłym roku. Drugi na mecie Niemiec Finn Große-Freese stracił do zwycięzcy ponad 2 minuty. Podium uzupełnił Szwed Jesper Svensson 3:44:17.

Chciałem zrobić dobry wynik na rowerze i się udało - rok temu czas miałem podobny. Za to mój bieg był dzisiaj zdecydowanie lepszy - pobiegłem około 10 sekund na kilometr szybciej, więc jestem z siebie zadowolony. Chociaż tydzień temu na zawodach w Warszawie trochę zwątpiłem w to, że mogę dobrze biegać, to dzisiaj udowodniłem sobie, że jestem pełnym triathlonistą - powiedział na mecie Stępniak.

Obawiałem się trochę tych zawodników, którzy mnie gonili. Wiedziałem jednak, że nawet jeśli mnie dogonią, ale będę biegł swoim stałym tempem, to i tak będę zadowolony, bo naprawdę zrobiłem to, na co mnie dzisiaj stać. Wywodzę się z krótszych dystansów - ze sprintu i olimpijki, gdzie strefa zmian jest kluczowa, bo opóźnienie może bardzo dużo kosztować. I to szybkie tempo zmian mi zostało, dzięki czemu w strefie dołożyłem kolejnemu zawodnikowi ponad 20 sekund. Dzisiaj pogoda była dla zawodników idealna, poniżej 20 stopni, bez słońca i możliwe, że to mi pomogło poprawić wynik z zeszłego roku. Ale jestem też w tym roku mocniejszy i lepiej przygotowany do sezonu. Impreza spełniła moje oczekiwania, wszystko na trasie było świetnie przygotowane, miałem mnóstwo kibiców z Gdańska i innych miast, więc cieszę się z tego podwójnie. Ostatnia część imprezy jeszcze przede mną, bo strefa finiszera na tych zawodach należy do najlepszych na świecie - dodał ze śmiechem Stępniak.

Wśród zawodniczek PRO na dystansie średnim najlepsza okazała się reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów - Julia Skala (4:18:45). Druga była Brytyjka Rosie Weston (4:22:51), a na trzecim miejscu uplasowała się jej rodaczka Claire Hann (4:25:07).

To dla mnie pierwsze zwycięstwo w zawodach formuły Challenge. To był bardzo ciężki dzień, zwłaszcza odcinek jazdy na rowerze. Wbrew temu, co się mówi, że trasa rowerowa w Gdańsku jest łatwa, to okazała się ona bardzo trudna. Na odcinku biegowym było już dużo łatwiej - powiedziała zwyciężczyni z Niemiec.

Polka Ewa Komander długo utrzymywała się na pozycji medalowej, ale ostatecznie była czwarta z czasem 4 godzin, 26 minut i 32 sekund.

Swój dzisiejszy start oceniam bardzo dobrze. Bardzo fajna impreza, pierwszy raz tutaj startowałam i trasa była  rewelacyjna, bardzo mi się podobało. Straciłam dużo na odcinku pływackim, ale na rowerze udało mi się to odrobić. Rywalizacja była ramię w ramię i różnice w trakcie biegu były bardzo małe - powiedziała Komander.

Rywalizowali też najmłodsi i młodzież

LOTTO Challenge Gdańsk to nie tylko zmagania profesjonalnych triathlonistek i triathlonistów, ale także świetna zabawa i sposób na aktywne spędzenie czasu w malowniczej, nadmorskiej lokalizacji. Weekendową rywalizację poprzedziły piątkowe zawody TREFL Aquathlon, w których dzieci i młodzież od 7. do 17. roku życia pływali i biegali na dystansach dostosowanych do wieku i możliwości.

To było moje pierwsze pływanie w morzu, ale wrażenie było niesamowite. Co każde wynurzenie głowy z wody byłem na innej szerokości - mówi jeden z uczestników w rozmowie z naszym reporterem.

Bieg Charytatywny

Po raz kolejny częścią imprezy był także charytatywny bieg rekreacyjny dla kobiet - Challenge Women by Brooks, z którego całość opłat startowych zostanie przekazana dla Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci w Gdańsku. Zwyciężyła Wiktoria Gliszczyńska z Kościerzyny w czasie 21:04. Rozgrzewkę dla uczestniczek biegu przeprowadziła mistrzyni olimpijska w sztafecie mieszanej 4×400 metrów oraz wicemistrzyni olimpijska i świata w sztafecie 4×400 metrów - Małgorzata Hołub-Kowalik razem z trenerem żeńskiej sztafety 4×400 metrów Aleksandrem Matusińskim.

Opracowanie: