Po tym, jak Rosjanie wielokrotnie przeprowadzili ataki rakietowe na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie, Pentagon wyraził "milczące poparcie" dla ukraińskich ataków dronami daleko w głąb terytorium Rosji - podał brytyjski dziennik "The Times".

W tym tygodniu ukraińskie wojsko udowodniło, że jest w stanie przeprowadzać ataki daleko w głąb terytorium Rosji bez udziału zachodniego sprzętu. Najpierw w poniedziałek doszło do dwóch niemal jednoczesnych eksplozji na lotniskach wojskowych pod Riazaniem i Engelsem, a dzień później w bazie wojskowej w Kursku wybuchł pożar. Według lokalnych władz, był on następstwem ataku drona.

Odkąd w październiku Rosjanie zaczęli przeprowadzać codzienne ataki na ludność cywilną Ukrainy, Pentagon zrewidował swoją ocenę zagrożeń wynikających z wojny w Ukrainie. Obejmuje ona przede wszystkim kwestię tego, czy dostawy sprzętu wojskowego na Ukrainę mogą doprowadzić do konfrontacji militarnej między Rosją a NATO.

Waszyngton, zdaniem "The Times", ma być teraz bardziej skłonny do przekazania Ukraińcom broni dalekiego zasięgu. Stanowi to znaczący postęp w trwającej już prawie dziesięć miesięcy wojnie.

Nadal korzystamy z tych samych kalkulacji dotyczących eskalacji, ale strach przed nią zmienił się w porównaniu z początkową fazą wojny - powiedział dziennikowi amerykański urzędnik ds. obronności, pragnący zachować anonimowość. Teraz jest inaczej. To dlatego, że rachunek zmienił się na skutek cierpienia i brutalności, jakim Ukraińcy są poddawani ze strony Rosjan - dodał.

Zdaniem "The Times", Waszyngton jest teraz mniej zaniepokojony tym, że podjęte przez Ukraińców ataki daleko w głąb terytorium Rosji doprowadzą do dramatycznej eskalacji konfliktu. Wcześniej Pentagon wyrażał stanowisko, że Kreml może w odwecie dokonać uderzenia na Ukrainę taktyczną bronią jądrową, albo zaatakuje sąsiednie kraje NATO.

"Nikt nie mówi Ukraińcom, by nie atakowali Rosjan"

Waszyngton nie chce, by powszechnie uznano, że daje zielone światło władzom w Kijowie na przeprowadzanie ataków na terytorium Rosji. Stanowisko USA zostało w tym tygodniu określone przez sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, który powiedział, że "ani nie zachęcaliśmy, ani nie umożliwiliśmy ukraińskich ataków wewnątrz Rosji".

Cytowane przez "The Times" amerykańskie źródło twierdzi, że nikt nie mówi Ukraińcom, by nie atakowali Rosjan (w Rosji lub na Krymie). Nie możemy im mówić, co mają robić. To od nich zależy, jak wykorzystają swoją broń. Ale kiedy używają dostarczonej przez nas broni, jedyną rzeczą, na którą nalegamy, jest przestrzeganie przez ukraińskie wojsko międzynarodowego prawa wojennego i konwencji genewskich - powiedział urzędnik.

Są to jedyne ograniczenia, zakazujące ataków na rosyjskie rodziny i zabójstwa. Nasza perspektywa jest taka, że Ukraina ich przestrzega - dodał.

Pentagon konsekwentnie odmawia składania jakichkolwiek publicznych oświadczeń w sprawie niedawnych ataków. Kijów do tej pory nie przyznał się do uderzeń na rosyjskie bazy wojskowe daleko za linią frontu.

"Nie ma już bezpiecznych miejsc"

Niedawno na portalu Financial Times został opublikowany artykuł, w którym zacytowano wypowiedź ukraińskiego urzędnika ds. obronności. Jego zdaniem, przeprowadzone w tym tygodniu ataki dronów na lotniska wojskowe po Riazaniem i Engelsem są częścią nowej taktyki mającej na celu zakłócenie planowania działań wojennych przez siły rosyjskie i wstrząśnięcie opinią publiczną, by zrozumiała, że "nie ma już bezpiecznych miejsc".

Nie mamy ograniczeń, co do odległości i wkrótce będziemy w stanie sięgnąć wszystkich celów w Rosji, w tym na Syberii - powiedział.