Rosyjscy urzędnicy ostrzegają przed surowymi karami dla protestujących po tym, jak w Baszkirii (jednej z autonomicznych republik Federacji Rosyjskiej) wybuchły antykremlowskie demonstracje. To kolejne problemy administracji Władimira Putina, która przygotowuje się do marcowych wyborów prezydenckich.

Policja w Baszkirii, niespełna 1,5 tys. km na wschód od Moskwy, aresztowała co najmniej 45 osób od czasu wybuchu środowych protestów. To największe demonstracje w Rosji od czasu inwazji na Ukrainę w 2022 roku.

Protesty w Baszkirii rozpoczęły się w mieście Bajmak - poinformowała rosyjska organizacja praw człowieka OVD-Info. "Następnego dnia rozprzestrzeniły się na stolicę regionu - Ufę" - podkreślono.

Demonstracje zostały wywołane skazaniem - za rzekome "podżeganie do nienawiści lub wrogości" - na 4 lata kolonii karnej wybitnego działacza Faila Ałsynowa. Sąd uznał, że w swoim przemówieniu na proteście wymierzonym przeciwko wydobyciu złota w regionie, Ałsynow obraził pracowników z Kaukazu i Azji Środkowej. Działacz wygłaszał mowę w języku baszkirskim, a jej tekst został błędnie przetłumaczony przez rządowego eksperta.

Ałsynow stał się prawdziwą solą w oku rosyjskich władz. 37-letni aktywista od 15 lat zaangażowany jest w działalność w Baszkirii (republika położona w Europie i Azji na wschód od Wyżyny Nadwołżańskiej), gdzie bronił suwerenności regionu i praw politycznych i kulturowych rdzennej ludności. Ałsynow był członkiem Światowego Kongresu Baszkirów i przewodniczącym zdelegalizowanej przez Moskwę organizacji Bashqort.

W grudniu 2022 roku aktywista zdecydowanie wypowiedział się przeciwko inwazji i mobilizacji w kraju.

"Chłopcy z Baszkortostanu idą na wojnę. Czy zapomnieliśmy, że nasz język został zakazany? Robi mi się niedobrze, gdy czytam o operacji specjalnej. To nie jest czas na stanie z bronią w ręku" - pisał w mediach społecznościowych Ałsynow nawołując do sprzeciwu wobec mobilizacji do wojska i nazywając wcielanie do armii rosyjskiej mężczyzn z Baszkirii "ludobójstwem na narodzie Baszkortostanu".

"Ameryka nadchodzi, Europa jest przeciwko nam" - ostrzegał aktywista, a za swoje słowa został ukarany grzywną w wysokości 10 000 rubli (113 dolarów).

"Rozpocznijcie akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa!"

W nagraniu opublikowanym w niedzielę na Telegramie Radij Chabirow, mianowany przez Kreml gubernator Baszkirii, powiedział, że protestujący zostaną ukarani. Dla osób zatrzymanych przez funkcjonariuszy organów ścigania oznacza to natychmiastowy koniec ich przyszłej kariery - powiedział.

W środę doszło do starć między oddziałami OMON-u a kilkoma tysiącami demonstrantów. Rannych zostało co najmniej 40 osób.

Rusłan Gabbasow, przewodniczący Komitetu Baszkirskiego Ruchu Narodowego za Granicą, przebywający od kilku lat na emigracji, wezwał wówczas demonstrantów do kontynuowania protestu w kolejnych dniach i rozszerzenia zasięgu tych wystąpień.

Rozpocznijcie akcję (obywatelskiego) nieposłuszeństwa w całej republice Baszkortostanu! - zaapelował Gabbasow, którego odezwę przytoczył niezależny kanał Możem Objasnit'.

Rosyjskie media poinformowały również, że w piątek tysiąc osób pokojowo protestowało w liczącej ponad milion mieszkańców Ufie. Aresztowane zostały kolejne osoby.

"Kolejnej szansy możemy już nie mieć"

Gabbasow w rozmowie z Ukraińską Prawdą stwierdził, że Baszkirzy i Rosjanie to "zupełnie inni ludzie, kultury i religie".

Języki nie są nawet w najmniejszym stopniu podobne. Mentalność jest zupełnie inna. Baszkorci nigdy nie byli poddanymi. (...) Nie wszyscy, ale w większości, Rosjanie są imperialistami, którzy rekompensują swoją upokorzoną pozycję przewagą liczebną. I przez to wmawiają innym narodom, że są "mali", rzekomo mniej wykształceni i mniej kulturalni - tłumaczył.

Jak tłumaczył, nic ich nie łączy. Zawsze byliśmy różnymi narodami. (...) Obecnie umieramy i znikamy jako część tego kraju. Celowo nas zabijają, wysyłając nas na wojnę. I w tej chwili nasz naród jest bity w samej Republice Baszkortostanu i osadzany w więzieniu - mówił.

Gabbasow podkreślał, że dziś jest realna szansa, "aby żyć dla siebie, uniezależnić się". Dlatego zanim będziecie walczyć i umierać za ten "rosyjski pokój", który czyni nas "Rosjanami", pozbawia nas samoświadomości narodowej, zastanówcie się dobrze. A gdy się nad tym zastanowicie, zwróćcie broń w stronę Moskwy, bo kolejnej szansy możemy już nie mieć - zaznaczał.

Niechęć do władz narasta

The Telegraph zauważa, że chociaż protesty w Rosji są zakazane, to niechęć do władz w niektórych częściach kraju narasta od czasu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę i mobilizacji mężczyzn do armii.

Kreml mocno naciska na mobilizację na obrzeżach Rosji, w tym w Baszkortostanie. Licząca ponad 4 mln mieszkańców republika Baszkirii (Baszkortostan), ze stolicą w Ufie, leży na Uralu, na granicy Europy i Azji. Według danych z 2021 roku około 56 proc. populacji stanowią tam grupy etniczne pochodzenia tureckiego - Baszkirzy i Tatarzy, a tylko 37,5 proc. Rosjanie.

Protesty pojawiają się w czasie, gdy Kreml przygotowuje się do marcowych wyborów prezydenckich. Władimir Putin chce wykorzystać głosowanie do pokazania powszechnego poparcia dla swojej wojny. Narzekania i protesty zwykłych Rosjan podważyły ten przekaz.

Oprócz protestów w Baszkirii, tysiące Rosjan przeżywa mroźną zimę po awariach centralnego ogrzewania. Żony zmobilizowanych żołnierzy nadal natomiast nawołują do powrotu swoich mężów z frontu.