Rosja popełniła na początku inwazji szereg błędów, które doprowadziły w efekcie do klęski pod Kijowem. Jednym z podstawowych problemów armii Władimira Putina była niedostateczna liczba wyszkolonych pilotów wojskowych. Co więcej, brytyjski "Financial Times" informuje, że w początkowej fazie wojny najeźdźcy kilkukrotnie zestrzeliwali swoje samoloty.

Na początku "operacji specjalnej" Rosjanie zestrzelili kilka swoich maszyn. To może nie były dwucyfrowe liczby, ale więcej niż jeden czy dwa - powiedział brytyjskiemu dziennikowi były wysoki rangą urzędnik USA. Choć wydaje się, że to niewiele, te kilka przypadków wystarczyło do zasiania niepewności wśród pozostałych rosyjskich pilotów i skutecznego zniechęcenia ich do latania. Właśnie to było jednym z powodów, dla których Rosjanom nie udało się osiągnąć dominacji na ukraińskim niebie.

Dziennik zaznacza, że Ukraińcy byli później świadkami podobnych pomyłek Rosjan na polu walki. Żołnierze Władimira Putina strącali właśne samoloty i śmigłowce. Wiceszef ukraińskiego wywiadu wojskowego Wadym Skibicki potwierdził, że służby wywiadowcze Kijowa przechwyciły rosyjskie komunikaty mówiące o tego typu incydentach.

Jeden z takich przypadków został nawet dobrze udokumentowany. W lipcu zeszłego roku rosyjskie media donosiły o sukcesie zestrzelenia ukraińskiego samolotu. Prokremlowscy dziennikarze mówili wówczas o tym, że obrona powietrzna zamieniła wrogą maszynę w "kulę ognia". Później okazało się, że Rosjanie zniszczyli własny samolot: Su-34 M, taktyczny bombowiec, jeden z najnowocześniejszych na stanie armii Putina.

Zdaniem brytyjskiego think-tanku Royal United Services Institute, Moskwie od początku brakowało doświadczonych pilotów, a jej siły powietrzne rozpoczęły inwazję z "mniej niż 100 w pełni wyszkolonymi i aktywnymi pilotami". Według analityków Rosja była zmuszona angażować do zadań bojowych pilotów-instruktorów, ograniczając w ten sposób swoją zdolność do prowadzenia dalszych szkoleń.