Analitycy twierdzą, że ponad połowa eksportowanej przez Rosję ropy naftowej transportowana jest tankowcami nieposiadającymi zachodnich ubezpieczeń, co umożliwiło Moskwie zwiększenie przychodów ze sprzedaży surowca. Stany Zjednoczone chcą z tym walczyć, dlatego Waszyngton szuka sposobów na utrudnienie funkcjonowania rosyjskiej floty cieni - pisze "Wall Street Journal".

W grudniu 2022 roku kraje G7 wraz z Australią wprowadziły limit cenowy dla dostaw rosyjskiej ropy naftowej do krajów trzecich na poziomie 60 dolarów za baryłkę, co jest ceną znacznie niższą niż rynkowa. Taką samą decyzję podjęły kraje członkowskie Unii Europejskiej.

Oznacza to, że kupujący surowiec z Rosji nadal mogą płacić więcej, ale wówczas zostają pozbawieni dostępu do kluczowych usług świadczonych przez firmy z krajów sygnatariuszy, a więc przede wszystkim do ubezpieczeń tankowców.

Limit cenowy miał za zadanie zapewnić przepływ rosyjskiej ropy na rynki światowe, a tym samym utrzymać ceny paliw na niskim poziomie, przy jednoczesnym zmniejszeniu przychodów Moskwy z każdej sprzedanej przez nią baryłki.

Początkowo sankcje nałożone przez Zachód działały zgodnie z planem. Do systemu nie dołączyły jednak Chiny, Indie i Turcja, które w ostatnim czasie wyraźnie zwiększyły import ropy z Rosji. Ponadto Moskwa zaczęła obchodzić pułap cenowy, transportując surowiec starymi tankowcami, z których wiele w normalnej sytuacji zostałoby zezłomowanych. Według Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej, we wrześniu flota cieni liczyła już 180 tankowców.

Jednocześnie Rosja stopniowo zmniejsza odbiorcom rabaty w cenie surowca. Według rosyjskich władz, we wrześniu średnia cena sprzedaży przekraczała wyraźnie 80 dolarów za baryłkę, a więc o ok. 10 dolarów poniżej poziomu notowań ropy Brent w Londynie. Wcześniej cena baryłki rosyjskiej ropy Ural była o kilkanaście, a nawet 20 dolarów niższa niż Brent.

"Wall Street Journal" odnotowuje, że w październiku dochody Rosji ze sprzedaży ropy i gazu przekroczyły 17,5 mld dolarów. To prawie cztery razy więcej niż w styczniu, kiedy Zachód wprowadził sankcje, ale też o 1/4 więcej niż w październiku 2022 roku.

Wprowadzony przez kraje zachodu pułap cen okazał się nieskuteczny - chwalił się niedawno odpowiedzialny za energetykę wicepremier Aleksander Nowak. Ceny ropy Brent wzrosły, rabaty spadły, nasze produkty sprzedawane są powyżej pułapu, po cenach rynkowych - mówił wtedy z satysfakcją pomysłodawca gazociągu Nord Stream 2 i współtwórca porozumienia OPEC+, w ramach którego Rosja współpracuje z Arabią Saudyjską i innymi eksporterami, skutecznie wpływając na ceny najważniejszego surowca.

Stany Zjednoczone reagują

W odpowiedzi na działania Rosji, Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami prowadzą dyskusję, jak uczynić eksploatację i rozbudowę floty cieni droższą i trudniejszą dla Rosji - pisze "Wall Street Journal", powołując się swoje źródła.

W pierwszym kroku wysłano do operatorów zagranicznych portów listę rekomendacji, które mogłyby zwiększyć koszty dla rosyjskich statków. Proponowane jest m.in. nałożenie na statki obowiązku wykazania, że ich ubezpieczenie jest z finansowego punktu bezpieczne, co pozwoliłoby im przepłynąć przez odpowiednie wody terytorialne. Nie jest jednak jasne, czy zagraniczne porty zastosują się do amerykańskich zaleceń - zauważa "WSJ".

Ponadto, jak podają źródła gazety, opracowywane są nowe rozwiązania, które powinny zmusić handlarzy ropą naftową do przestrzegania już obowiązujących ograniczeń. W październiku Departament Skarbu USA po raz pierwszy nałożył kary na operatorów dwóch tankowców (zarejestrowanych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Turcji) za naruszenie sankcji, zakazując amerykańskim podmiotom prowadzenia z nimi interesów. Według Departamentu Skarbu, statki korzystały z amerykańskich usług, ale jednocześnie transportowały ropę naftową po cenie przekraczającej 60 dolarów za baryłkę.

Kupowanie tankowców znacznie utrudnia Kremlowi zakup czołgów - powiedział Eric Van Nostrand, pełniący obowiązki zastępcy sekretarza ds. polityki gospodarczej w Departamencie Skarbu. Polityk stwierdził, że bardziej zdecydowane egzekwowanie sankcji zmusi Moskwę do sprzedaży większej ilości ropy w ramach limitu lub do wydania większych środków na logistykę, aby wspomniane restrykcje obejść.

Dodatkowo próba zapobiegnięcia konfliktu z amerykańskimi władzami może znacząco zwiększyć koszty transportu. Przykładowo fracht ropy z rosyjskich portów nad Bałtykiem do Indii, które po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę stały się jednymi z głównych odbiorców rosyjskich surowców, został szczególnie dotknięty działaniami Stanów Zjednoczonych - pisze "WSJ".