Sosna na Sokolicy, którą uszkodził pęd powietrza od śmigłowca w czasie akcji ratunkowej, najgrubsza w Polsce jodła: Lasumiła w Bieszczadach, lipa w Cielętnikach, którą pielgrzymi obdzierali z kory, kasztanowiec biały w Jastarni, który mimo wielu sztormów tylko raz stracił gałąź, a także dęby Rogalińskie, o których pisali artyści i poeci oraz cis pamiętający chrzest Polski... Poznajcie najbardziej znane i najpiękniejsze drzewa w Polsce!

Sosna na Sokolicy. Uszkodził ją śmigłowiec w czasie akcji ratunkowej

Sosna na Sokolicy jest symbolem Pienin. To sosna reliktowa, jej wiek oceniany jest na ponad 500 lat. Na skalistym szczycie Sokolicy rośnie w specyficznych warunkach klimatycznych.

Wiadomo, że w okresie międzywojennym rosły tam obok siebie dwie takie sosny. Jedną zniszczyli jednak żołnierze, którzy ryli na korze napisy, choćby swoje imiona. Drzewo nie przetrwało i uschło, na szczycie została więc tylko jedna sosna.

Z obawy przed uszkodzeniem nie została nigdy zbadana dendrochronologicznie. W pobliżu rosną jednak podobne sosny reliktowe.

"Pod szczytem Sokolicy rośnie grupka sosen reliktowych. Przebadano trzy z nich, najstarsza ma 575 lat, więc z danych wynika, że są to najstarsze sosny w Polsce" - mówi reporterowi RMF FM Markowi Wiosło prof. Jan Bodziarczyk z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego.

"Te karłowate sosny musiały często zmagać się z ekstremalnymi warunkami klimatycznymi, wpływ na ich wygląd miała głównie temperatura w roku poprzedzającym wegetację i zaraz po rozpoczęciu wegetacji" - dodaje.

Z sosną na Sokolicy wiąże się niecodzienna historia: w 2018 roku drzewo zostało uszkodzone przez pęd powietrza wytworzony przez śmigłowiec TOPR, który brał udział w akcji ratunkowej. Odłamał się wówczas główny pęd korony drzewa.

"Po uszkodzeniu wisiał na takich fragmentach łyka. Były różne pomysły, propozycje, żeby próbować rekonstruować tą gałąź, żeby stworzyć protezę - ale jakaś logika zdecydowała o tym, że postanowiono ją odciąć i zabezpieczono" - opowiada prof. Jan Bodziarczyk.

Później sosna uległa jeszcze dwukrotnemu uszkodzeniu: najpierw pod ciężarem śniegu ułamała się inna gałąź sosny, później, w styczniu tego roku, uszkodzona została - prawdopodobnie przez silny wiatr - kolejna.

Z drzewa pozostała niestety już tylko jedna czwarta znanego symbolu.

Drzewo cały czas poddawane jest badaniom.

"Jest to problem, co dalej. Dolny fragment sosny żyje. Trudno powiedzieć, jakie będą jej losy, na ile to drzewo odżyje" - podsumowuje prof. Bodziarczyk.

Jodła Lasumiła w Bieszczadach. Najgrubsza w Polsce, "darzona ogromnym szacunkiem"

Jodła Lasumiła rośnie w Bieszczadach niedaleko Cisnej.

W 2014 roku uznana została za najgrubszą jodłę w Polsce: po tym, jak zniszczeniu uległa w czasie burzy inna jodła - Matka Lasu, postanowiono znaleźć jej następczynię - i znaleziono, w nadleśnictwie Baligród, a okazała się nawet grubsza od poprzedniczki.

Lasumiła ma ponad 5 metrów w obwodzie i 35 metrów wysokości. Leśnicy stworzyli tam specjalną ścieżkę edukacyjną.

"Lasumiła jest darzona ogromnym szacunkiem. (...) Nie jest to najwyższa jodła w Polsce, ale ma najgrubszy pień" - mówi prof. Jan Bodziarczyk.

Zaznacza, że jodły pełnią ważną dla środowiska funkcję: "Szczególnie stare dziuplaste drzewa, które z punktu widzenia ekonomicznego nie mają wielkiej wartości, ale pełnią niebywale ważną dla ekosystemu funkcję: ochronną. W dziuplach takich drzew bytuje wiele zwierząt, znajdują tam także schronienie na zimę".

Lipa w Cielętnikach. Pielgrzymi zdrapywali jej korę

Lipa w Cielętnikach niedaleko Częstochowy była najbardziej pokaźną lipą w Polsce: tzw. zrostem drzewnym. Utworzyło ją kilka lip, które zrosły się ze sobą w jedną wielką strukturę.

Sięgała 30 metrów, miała 11 metrów w obwodzie. Jej wiek oceniono na mniej więcej 700 lat.

"Była takim drzewem osobliwym. Lipy bardzo często się ze sobą zrastają, kilka pni, tak było także w tym przypadku. Według jednego z podań, kilkaset lat temu miejscowy starosta zasadził wiele lip obok siebie. A czasami, jak złamie się główny pień, to wówczas powstają odrosty, które się ze sobą zrastają" - opowiada RMF FM prof. Jan Bodziarczyk z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Jak mówi, lipa w Cielętnikach była bardzo popularna ze względu na swoisty kult religijny.

Wierzono, że jej kora ma właściwości uzdrawiające.

"(Wzrosła) w pobliżu szlaku pielgrzymkowego do Częstochowy, obok kościoła, w którym znajdował się obraz św. Apolonii, która jest patronką cierpiących na ból zębów. Pielgrzymujący do Częstochowy często zahaczali (o to miejsce), pobierając, zdrapując fragment kory, niektórzy nawet zgryzali tę korę, twierdząc, że to środek zabezpieczający przez bólem zębów. Są nawet takie podania, że proboszczowie, chroniący tą lipę, smarowali jej korowinę smołą, żeby ochronić ten szczególny zabytek przyrodniczy" - opowiada prof. Bodziarczyk.

W końcu wokół drzewa powstało ogrodzenie.

Niestety w październiku 2017 roku lipa w Cielętnikach została poważnie uszkodzona przez orkan Ksawery.

Kasztanowiec biały w Jastarni. Mimo wielu sztormów tylko raz stracił gałąź...

Ma 18 metrów wysokości, a rozpiętość jego korony to 24 metry: niektóre z jego konarów podtrzymywać muszą specjalne drewniane podpory.

Mowa o kasztanowcu białym, który rośnie w Jastarni na Półwyspie Helskim.

Drzewa trzeba szukać niedaleko głównej drogi wiodącej przez półwysep, przy ulicy Południowej.

Najpewniej w 1897 roku zasadził je jeden z mieszkańców Jastarni, który chciał w ten sposób zostawić po sobie pamiątkę na półwyspie: ruszał bowiem wtedy za Ocean.

"Posadził to drzewko, wyjechał do Ameryki za chlebem i słuch po nim zaginął" - mówi reporterowi RMF FM Kubie Kałudze Aneta Kałamarz, mieszkanka Jastarni, której mama przez kilka dekad opiekowała się kasztanowcem i która teraz sama go dogląda.

Właśnie dzięki staraniom jej mamy kasztanowiec uznany został w 1982 roku za pomnik przyrody.

"W maju jest biało. Przychodzą tu pielgrzymki robić zdjęcia. To turyści - mieszkańcy przychodzą jesienią, jak dzieci potrzebują kasztanów do szkoły" - mówi pani Aneta.

Zaznacza, że kasztanowiec od lat dzielnie opiera się sztormom, których w tym rejonie brakuje. Nie oparł się tylko raz...

"Jest chyba taka symbioza mojej mamy z tym kasztanowcem. Moja mama parę lat temu złamała rękę - i tej samej nocy był sztorm: z kasztanowca odpadła gałąź. Jeden jedyny raz" - uśmiecha się pani Aneta.

Dęby w Rogalinie

Rogalin w Wielkopolsce to jedno z większych skupisk dębów w naszym kraju. Jest ich tam ponad 1400. Wśród nich jest najstarszy dąb w Polsce. Nazywa się Rus. Może mieć nawet 850 lat. Rogalińskie dęby malowało wielu znanych artystów, pisali o nich poeci. 

Cis Henrykowski

Pamięta chrzest Polski, czy bitwę pod Grunwaldem. Nic dziwnego, bo według badań to najstarsze drzewo w Polsce. Cis Henrykowski rosnący we wsi Henryków Lubański na Dolnym Śląsku ma obecnie ponad 1280 lat. W jego długiej historii nie brakowało dramatycznych wydarzeń. 

Obecnie dzięki zabiegom konserwatorskim stan cisu się poprawia. Jego korona odzyskała dawną gęstość i soczysty ciemnozielony kolor. Jest więc nadzieja, że drzewo przetrwa kolejnych kilkadziesiąt, a może i kilkaset lat.

Wiąz Wiedźmin

To jeden z najstarszych wiązów szypułkowych Polsce. Wiąz Wiedźmin w Komorowie w woj. lubuskim ma ponad 400 lat i wartość nie tylko przyrodniczą, ale i kulturową - podkreśla dr Piotr Reda, architekt krajobrazu i arborysta. Drzewo wcześniej nazywano Mieszkiem. 

Opracowanie: