W nocy wojska Wielkiej Brytanii ostrzelały pociskami rakietowymi Tomahawk wybrane cele w Libii. Amerykańskie taktyczne pociski manewrujące wystrzelono, mimo że obowiązywało zawieszenie broni.

Stany Zjednoczone oświadczyły, że nie uznają zawieszenia broni, bo choć rzecznik Kadafiego twierdził, że dyktator rozkazał swoim oddziałom przestać atakować powstańców to w Misracie oddalonej od Trypolisu o 200 kilometrów jego żołnierze strzelali do ludności cywilnej. Oprócz czołgów i wozów opancerzonych na dachach ulokowali się snajperzy.

Zniszczono systemy kontroli przestrzeni powietrznej i obronę przeciwlotniczą. Wojsko Kadafiego pozbawione jest łączności. Zbombardowano kilka lotnisk i składy z paliwem. Pociski spadły też na rezydencję Kadafiego oraz bazy wojskowe. Ostrzelano wiele czołgów. Pentagon z dumą oświadcza: "uderzenie sił było bardzo skuteczne". Na Morzu Śródziemnym operuje 25 okrętów koalicji. Ponad połowa z nich to jednostki amerykańskie. W drodze są kolejne. W powietrzu jest kilkadziesiąt myśliwców różnych państw i samoloty zwiadowcze.