Stany Zjednoczone zaczęły przemieszczać swoje okręty wojenne i samoloty bliżej ogarniętej zamieszkami Libii - poinformował Pentagon. Mogą one posłużyć w akcjach humanitarnych i ratowniczych - przyznała sekretarz stanu USA Hillary Clinton.

Przemieszczamy okręty bliżej Libii na wypadek, gdyby były potrzebne - ogłosił rzecznik Pentagonu płk David Lapan, dodając, że to samo dotyczy samolotów. Wciąż znajdujemy się na etapie planowania i przygotowań, jeśli zostaniemy wezwani do wykonania misji, humanitarnych lub innego rodzaju - powiedział.

Szefowa dyplomacji Clinton zastrzegła, że obecnie nie odbywa się żadna operacja wojskowa z udziałem amerykańskich okrętów.

Agencja Reuters zauważa, że decyzja resortu obrony USA najprawdopodobniej miała zasygnalizować libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu, że ostrzejszym wypowiedziom USA pod jego adresem towarzyszą również bardziej zdecydowane działania.

Oświadczenie Pentagonu to tylko straszak

Tymczasem zdaniem Richarda Downiego, eksperta z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, oświadczenie Pentagonu to tylko straszak. USA niechętnie angażują się w bardzo zawikłane, niełatwe do zinterpretowania sytuacje jak ta - ocenił. Jego zdaniem sytuacja w Libii "musiałaby znacznie się pogorszyć", by doszło do zbrojnej interwencji.

Jakakolwiek interwencja ze strony USA będzie miała na celu przyspieszenie upadku reżimu Kadafiego - dodał inny ekspert Andrew Exum z ośrodka Center for a New American Security.

Nie wiadomo dokładnie, jakimi okrętami dysponują USA na Morzu Śródziemnym. Wiadomo za to, że na Morzu Czerwonym i Arabskim znajdują się dwa amerykańskie lotniskowce, "Enterprise" oraz "Carl Vinson".

USA mają pokaźną bazę wojskową w Neapolu, gdzie mieści się siedziba amerykańskiej VI Floty. Z kolei w Bahrajnie stacjonuje V Flota. W regionie znajdują się także bazy powietrzne USA w Aviano we Włoszech, w Incirlik w Turcji oraz w miejscowości Rota w Hiszpanii. Ponadto w Iraku wciąż stacjonują dziesiątki tysięcy amerykańskich żołnierzy.