"To, co dzieje się w Trypolisie i innych miastach, to nie tylko krwawe represje, ale zbrodnie przeciw ludzkości" - pisze "Washington Post". "Wall Street Journal" wzywa natomiast Zachód i USA, by pomogły Libijczykom w obaleniu reżimu Muammara Kadafiego.

Jak pisze "Washington Post", działania libijskiego reżimu mają inną skalę niż przemoc użyta przez przywódców Tunezji, Egiptu i Bahrajnu wobec protestujących. "WP" przypomina, że Stany Zjednoczone użyły swoich wpływów, by powstrzymać przemoc, a teraz powinny wspólnie ze swoimi sojusznikami zażądać pociągnięcia Kadafiego do odpowiedzialności za zbrodnie.

Zdaniem dziennika, najpierw należy publicznie zaapelować o zmianę władz. Gazeta przytacza poniedziałkową wypowiedź sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która ogłosiła, że rozlew krwi musi się natychmiast skończyć. "Washington Post" wzywa przywódców europejskich do wystosowania podobnych oświadczeń. Ponadto, niezbędne są "bardziej energiczne działania", takie jak obniżenie relacji i wniesienie sprawy do Rady Bezpieczeństwa ONZ. USA i UE powinny także ostrzec Libię, że jeśli reżim przetrwa dzięki użyciu siły, czekają go "daleko idące sankcje, uderzające także w przemysł naftowy".

Bez względu na to, czy ekipa Kadafiego pozostanie u władzy, powinna stanąć przed sądem za wywołany przez nią rozlew krwi. Jeśli w Libii nie powstanie nowy rząd, Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna zwrócić się do Międzynarodowego Trybunału Karnego, by zajął się sprawą. Arabskie reżimy autorytarne i dyktatury na całym świecie muszą otrzymać komunikat, że nie mogą bezkarnie mordować swoich obywateli - konkluduje "Washington Post".

Z kolei zdaniem "Wall Street Journal", Libia nie będzie już taka jak kiedyś, a krwawa rewolta w tym kraju albo obali reżim, albo zakończy się jeszcze krwawszą czystką.

W związku z tym, Zachód powinien "porzucić wyuczoną neutralność" i pomóc Libii w obaleniu "jednego z najbardziej odrażających reżimów". Wśród niezbędnych kroków gazeta wylicza pomoc humanitarną oraz uniemożliwienie Kadafiemu zatrudniania najemników poprzez zamknięcie przestrzeni powietrznej.

Poszlibyśmy jeszcze dalej, grożąc libijskiemu wojsku, że Zachód zbombarduje jego lotniska, jeśli nadal będzie mordować obywateli - pisze dziennik. Nie należy też wykluczyć uzbrajania demonstrantów. (...) Najgorsze byłoby zachęcanie do protestów bez oferowania ich uczestnikom narzędzi do przetrwania - ocenia "WSJ".