Finansowanie śledztwa oraz nowe ustalenia dotyczące okoliczności porwania Krzysztofa Olewnika. To głowne tematy spotkania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ze śledczymi z Gdańska, którzy prowadzą sprawę uprowadzenia biznesmena. Wczoraj do mediów wyciekła informacja, że śledczy próbują ustalić, czy w dniu porwania Olewnika w jego domu kogoś zamordowano. Mają na to wskazywać obfite ślady krwi. Badania i ekspertyzy są tak kosztowne, że prokuraturze może zabraknąć pieniędzy.

Na bieżące ekspertyzy i czynności procesowe zaplanowane tylko do końca tego roku i związane jedynie ze sprawą Olewnika potrzeba 300 tys zł. Takie zapotrzebowanie zgłosili prokuratorzy z Gdańska. Zastępca prokuratora generalnego Marek Jamrogowicz zapewnia, że pieniądze będą.

"Nie ma takiej możliwości, aby zabrakło środków na konieczne ekspertyzy. Te środki w budżecie prokuratury apelacyjnej znajdą się"- twierdzi.

Śledztwo z powodu wieloletnich zaniechań pochłania tak wielkie sumy, że może zabraknąć pieniędzy na inne postępowania - ostrzega Andrzej Dera wiceszef sejmowej komisji badającej zabójstwo Olewnika. Prokuratura robi to co powinna robić prokuratura 9 lat temu. I ta sprawa zaczyna wysysać pieniądze z funkcjonowania prokuratury apelacyjnej w Gdańsku - dodaje.

Zastępca prokuratora generalnego przyznaje że budżety prokuratur są niedoszacowane i w skali całego kraju na śledztwa brakuje około 40 mln zł. 20 milionów udało się znaleźć dzięki oszczędnościom. O kolejne 10 mln prokurator generalny wystąpił już do sądu.