Nowy rozkład jazdy ma być lekiem na sytuację na kolejowej trasie Słupsk-Poznań. Co niedzielę wieczorem pasażerowie jeżdżą w strasznym ścisku, część nie jest nawet w stanie wsiąść. A wszystko dlatego, że Przewozy Regionalne wysyłają na tory krótszy skład niż ten opłacony przez Wielkopolski Urząd Marszałkowski.

W miniony weekend nasz reporter informował, że wieczorna podróż koleją na trasie Słupsk-Poznań to prawdziwy koszmar. W zbyt krótkim pociągu panował taki ścisk, że podróżni nie mogli wsiadać, z wysiadaniem także było ciężko. Jak zapewniają Przewozy Regionalne, te problemy skończą się w najbliższą niedzielę. Dzięki nowemu rozkładowi jazdy na tory będą mogły wyjechać dłuższe składy.

Podróżowali w skandalicznych warunkach

Przyjeżdżający do Poznania kilka minut przed godz. 22 pociąg jest oblegany głównie przez studentów, którzy chcą jak najwięcej czasu spędzić w domach, ale jeszcze w niedzielę dojechać do stolicy Wielkopolski. Często jednak brakuje dla nich miejsca. W Pile (100 km przed Poznaniem) zaczynają się kłopoty, a potem, najczęściej w Rogoźnie (50 km dalej), ludzie zaczynają zostawać na peronie.

Ostatniej niedzieli, już po interwencji reportera RMF FM, Przewozy Regionalne wypuściły co prawda podwójny skład, zgodnie z umową z samorządem, ale druga część... jechała zamknięta. Dwie części pociągu były niekompatybilne i dlatego nie można było normalnie otworzyć drzwi.

Pasażerowie w Pile otworzyli drzwi siłą - i tylko dlatego część osób mogła w ogóle dostać się do pociągu. Ci podróżni mogli jednak wysiąść dopiero na ostatniej stacji, czyli w Poznaniu, bo po drodze wagony były zamknięte.

Krzysztof Pawlak, wicedyrektor Przewozów Regionalnych w Poznaniu, zapowiedział wyjaśnienie tej sprawy, bo, jego zdaniem, taki przejazd był sprzeczny z warunkami bezpieczeństwa. Możliwe jest więc, że ktoś poniesie konsekwencje za to, że pasażerom udało się wywalczyć lepsze warunki jazdy.

Swoje dochodzenie prowadzi też urząd marszałkowski. Wicedyrektor Departamentu Transportu Henryk Szczefanowicz zapewnia, że kolej płaci za tyle wagonów, ile rzeczywiście ruszyło w trasę. Jeśli jedzie ich mniej wypłata na rzecz Przewozów Regionalnych będzie mniejsza, możliwe są też dodatkowe konsekwencje finansowe dla przewoźnika. Przewozy Regionalne tłumaczą z kolei, że nie udaje im się podstawić podwójnego składu, ponieważ tabor jest stary i trudno go utrzymać w stanie używalności.