"Widzowie w końcu odrzucili superprodukcje przesycone efektami specjalnymi i postawili na historie, które zostają z nami dłużej" – w ten sposób oscarowe nominacje skomentował w internetowym Radiu RMF24 dziennikarz i redaktor naczelny portalu naEKRANIE.pl Dawid Muszyński. Wśród nich znalazły się też filmy z polskim akcentem.
Dawid Muszyński w rozmowie z Tomaszem Weryńskim przyjrzał się nominacjom do Nagrody Akademii Filmowej, które ze względu na obecne pożary w Kalifornii zostały opóźnione.
W końcu widzowie odrzucili superprodukcje przesycone efektami specjalnymi i postawili na historie, które nas poruszają, które w nas rezonują, które zostają z nami dłużej - mówił dziennikarz. Jego zdaniem większość produkcji z kategorii najlepszych, to tytuły, do których będziemy chcieli wracać. To są świetne scenariusze, do tego z genialnymi kreacjami aktorskimi - podkreślił.
Mamy ewidentnego faworyta, którym jest "Emilia Perez" - ma 13 nominacji i tym samym zrównała się pod tym względem z "Oppenheimerem". Była o włos od tego, by zrobić rekord wszech czasów, ale zabrakło tej jednej (nominacji - przyp. red.) - zauważył Muszyński.
Kolejni na tegorocznym podium są "Brutalista" i "Wicked" z dziesięcioma nominacjami. Wydaje mi się, że tutaj jednak "Brutalista" będzie jednym z tych filmów, który z "Emilią Perez" będzie się ścigał o większą liczbę statuetek - skomentował krytyk.
"Dziewczyna z igłą" w reżyserii Magnusa von Horna została nominowana w kategorii filmów międzynarodowych. Film trudny i ciężki, ale poruszający - opisał dziennikarz. Opowiada on o aborcji. Jest to opowiadanie w czerni i bieli, więc jak najbardziej to temat dalej aktualny. Jak widać Amerykanie też doszli do takiego wniosku - powiedział Muszyński.
W tej samej kategorii znajduje się francuska produkcja "Emilia Perez", co może utrudnić zwycięstwo filmowi Magnusa von Horna. Zdarza się też tak, że jeśli dany film znajduje się w dwóch kategoriach: najlepszy film i najlepszy film międzynarodowy, to Akademia trochę wyrównuje szanse i w (kategorii - przyp. red.) międzynarodowej nie bierze go pod uwagę - uspokajał redaktor.
Wart uwagi jest również łotewski film animowany "Flow". To jest produkcja, która zdobyła Złoty Glob i utarła nosa takim gigantom jak Disney czy Dreamworks, które w tym roku miały "Dzikiego robota" i "W głowie się nie mieści 2" - zaznaczył dziennikarz.
Możemy się zawsze pocieszyć, że mamy jeszcze jednego tak naprawdę swojego kandydata - "Prawdziwy ból" Jessiego Eisenberga, nakręcony w Polsce, opowiada o naszym kraju. Polski Instytut Sztuki Filmowej także ten film dotował - zauważył Muszyński. Warto więc trzymać kciuki.
W tym roku mamy naprawdę bardzo dobre filmy ze świetnymi kreacjami. Demi Moore, która wraca po latach grania w słabych produkcjach, teraz została nie dość, że nagrodzona Złotym Globem, to może zdobyć naprawdę swojego pierwszego Oscara za rolę pierwszoplanową - mówił redaktor.
W męskiej kategorii nominowano Adriena Brody’ego za rolę László Tótha w "Brutaliście", Ralpha Finnesa w roli kardynała Lawrence’a w "Konklawe" i Timothégo Chalameta jako Boba Dylana w "Kompletnie nieznanym". To jest świetna kreacja, gdzie można powiedzieć, że aktor nie gra tego wspaniałego muzyka, on się nim po prostu staje - opisał redaktor.
Powiedzmy sobie szczerze - Akademia będzie miała tutaj duży ból głowy, żeby wybrać tego najlepszego, ale z drugiej strony nikt nie może się czuć poszkodowany, bo wszyscy tutaj stanęli na wysokości zadania. Poprzeczka jest zawieszona naprawdę wysoko - skomentował redaktor naczelny naEKRANIE.pl.
Opracowanie: Natasza Pankratjew