Prezydent FIFA Joseph Blatter stanął w obronie prawa kibiców do dmuchania w trąbki wuwuzele w czasie meczów mistrzostw świata w RPA, mimo powszechnej krytyki ze strony m.in. dziennikarzy i telewidzów. Zawsze mówiłem, że Afryka ma odmienne poczucie rytmu i dźwięku. Nie widzę powodu, by zakazać fanom muzycznych tradycji w ich własnym kraju. Czy chcielibyście zakazu tradycji kibicowania w waszym kraju? - napisał na swym mikroblogu.

FIFA i Blatter stanowczo popierali używanie wuwuzeli, od czasu, gdy upowszechniły się one podczas meczów ubiegłorocznego Pucharu Konfederacji, stanowiącego próbę generalną przed mundialem. Nadawcy telewizyjni już wtedy wyrażali swój sprzeciw, twierdząc, że hałas wytwarzany przez plastikowe trąbki jest męczący i przypomina dźwięk roju pszczół. Niektórzy z telewidzów podobno wyłączają fonię, by uniknąć "koncertu" wuwuzeli.

Hałas może też mieć wpływ na grę w piłkarzy. Trochę przeszkadza, ponieważ nie można porozumieć się z partnerem na boisku, oddalonym o więcej niż 10 metrów - dzielił się wspomnieniami z Pucharu Konfederacji Hiszpan David Villa. Jednak jak dodał, ten specyficzny hałas tworzy atmosferę i trochę emocji.

Organizatorzy mistrzostw świata oznajmili, że wuwuzele nie będą zabronione na stadionach RPA. Rzecznik komitetu organizacyjnego Rich Mkhondo powiedział, że telewidzowie są innymi kibicami niż kolorowo ubrani kibice, przynoszący na mecze swe instrumenty i dopingujący piłkarzy z trybun. Mkhondo dodał, że wuwuzela jest teraz międzynarodowym instrumentem, a goście mistrzostw pakują je do swych walizek, by mieć pamiątkę z turnieju.