W lubelskim sądzie okręgowym ruszył proces Maksyma L. i Uladzislaua P. Mężczyźni mieli szpiegować na rzecz Rosji w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Jej członkowie m.in. instalowali kamery przy trasach kolejowych, obserwowali porty i lotniska, a także rozklejali plakaty propagandowe.

Prokurator podał, że od stycznia do marca 2023 r. oskarżeni obserwowali port lotniczy w Jasionce, dworzec kolejowy w Rzeszowie oraz instalowali kamery na trasach kolejowych prowadzących do magistrali kolejowych, którymi transportowana była pomoc militarna i humanitarna dla Ukrainy. 30-letni Uladzislau P. miał ponadto obserwować porty morskie w Gdańsku i Gdyni.

Mężczyźni usłyszeli także zarzuty udziału w działalności obcego wywiadu tj. V Służby Informacji Operacyjnych i Kontaktów Międzynarodowych Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, skierowanej przeciwko Polsce.

Przyznaję się do swojej winy - powiedział w sądzie Maksym L. 23-letni Ukrainiec wyraził żal, że "wciągnął się" w działalność grupy. Bardzo żałuję tego, w co zostałem wplątany, ale ja nie wiedziałem, dla kogo to było - stwierdził.

Mężczyzna zamierza złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze i skazanie go na sześć lat pozbawienia wolności, wymierzenie 15 tys. zł grzywny i orzeczenie przepadku 20,5 tys. zł. Prokurator nie sprzeciwił się.

Uladzislau P. przyznał się do części zarzutów. Białorusin złożył wyjaśnienia, w których umniejszał swój udział w działalności grupy. Rozumiem, że popełniłem przestępstwo i to bardzo poważne - powiedział. Dodał, że zdaje sobie sprawę z błędu i wyraził skruchę. Jak stwierdził, po przyjeździe do Polski nie udało mu się znaleźć pracy i dlatego "znalazł się w tej sytuacji".

Do 19 czerwca sąd ma zdecydować o możliwości dobrowolnego poddania się karze przez Maksyma L. Uladzislau P. ma do tego czasu zdecydować, czy zdecyduje się na to samo rozwiązanie.

Siatka działająca na rzecz Rosjan

Śledztwo w sprawie rosyjskiej siatki szpiegowskiej prowadzi ABW pod nadzorem prokuratorów z Lublina. Wykazano, że w działalność na rzecz obcego wywiadu było zaangażowanych 16 obywateli Ukrainy, Białorusi i Rosji.

Grupa działała co najmniej od stycznia do czerwca 2023 r. m.in. w Białej Podlaskiej, Chełmie, Medyce, Przemyślu, Rzeszowie i Gdańsku. Podejrzani zostali zatrzymani w różnych miejscach Polski między 3 marca a 1 sierpnia ub.r.

Koordynatorem grupy była niezidentyfikowana osoba, przedstawiająca się jako Andriej, Andrzej bądź Gabriel K. Członkowie grupy kontaktowali się z nim, a także innymi osobami, za pośrednictwem komunikatora Telegram.

Andriej planował wykolejenie pociągu z transportem wojskowym na terenie Polski oraz Ukrainy. W tym celu poszukiwał pośród członków grupy oraz poza tym gronem osób, które podejmą się wykonania tego zadania za wynagrodzenie w wysokości 10 tys. dolarów - napisał prokurator w akcie oskarżenia.

Za rozwieszenie ulotki z hasłami antynatowskimi i antyukraińskimi członkowie grupy dostawali 5 dolarów amerykańskich, a np. za montaż kamery 300-400 dolarów.

Jak podali śledczy, członkowie grupy obserwowali m.in. lotniska Jasionka i Gdynia-Kosakowo, dworzec kolejowy w Rzeszowie, porty morskie w Gdańsku i Gdyni, Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach, jednostkę wojskową w Przemyślu oraz terminal na polsko-ukraińskim przejściu granicznym Malhowice-Niżankowice. Instalowali też kamery na trasach kolejowych, co - zdaniem służb - "mogło posłużyć zarówno do rozpoznania ilościowego i jakościowego pomocy wojskowej kierowanej dla wojsk ukraińskich, jak też ustalenia dokładnych dat i okoliczności jej przekazywania".