Nie ma żadnych sekretów wokół nagrań z wieży kontroli na lotnisku Siewiernyj - podkreśla rosyjski minister transportu. Igor Lewitin twierdzi w wywiadzie dla radia "Echo Moskwy", że zarejestrowany materiał w całości przekazano stronie polskiej tuż po tragedii w Smoleńsku. Zaznacza także, że nie ma rosyjskiej wersji katastrofy.
To pierwsza reakcja rosyjskich władz po ujawnieniu przez komisję Millera zapisu rozmów kontrolerów. Polacy inaczej oceniają tę rzekomą rosyjską jawność: głastnost'. Wystarczy spojrzeć w polskie uwagi do raportu MAK i spis dokumentów, o które wnioskowała nasza komisja, a nich nie dostała. Mamy jedynie samodzielnie zgrane w Smoleńsku taśmy nr 5 i 9. Nie są one jednak kompletne. 19 kwietnia wystąpiliśmy o odpis korespondencji z tych nagrań - Rosjanie nas zignorowali. 2 maja ponowiliśmy szczegółowo tę prośbę - znów bez odpowiedzi.
Co innego mówi Liewitin w moskiewskim radiu: Pan mówi, że polska strona ma wszystkie zapisy rozmów z wieży kontrolnej? - pyta dziennikarz. Oni je otrzymali zaraz po katastrofie - odpowiada minister transportu. W kwietniu? - pada pytanie. Tak, od razu, w kwietniu - podkreśla Lewitin.
Wczoraj minister Jerzy Miller oświadczył, że dwa razy zwracaliśmy się też do Rosjan o kopie nagrań - też napotkaliśmy na odmowę.
W wywiadzie dla "Echa Moskwy" Lewitin zaprzeczył, jakoby istniała rosyjska wersja przyczyn katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Według niego, wersja taka pojawi się dopiero wtedy, gdy swoje prace zakończy Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.
Lewitin podkreślił, że istnieje tylko raport końcowy Komisji Technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Zdaniem ministra, MAK to niezależny organ, który tak strona rosyjska, jak i polska wybrały dla przeprowadzenia niezależnej ekspertyzy technicznej.
Dlatego rosyjska wersja będzie wtedy, gdy organy śledcze, otrzymawszy raport MAK i przeprowadziwszy swoje czynności śledcze, wskażą przyczyny i winnych. Dopiero wtedy pojawi się wersja rosyjska - oznajmił Lewitin.
