Dzięki "odważnym, pełnym ekscytacji i optymizmu" staraniom Polska rozpoczyna mistrzostwa "świadoma tego, że może zamienić wydarzenie sportowe w gospodarcze" - tak entuzjastycznie pisze o Polsce dziennikarz dodatku do włoskiego dziennika "Corriere della Sera".

Międzynarodowa scena posłuży temu, by zakomunikować planecie, że tutaj, po raz pierwszy od ponad wieku, dzieci mają konkretne poczucie, że mogą mieć lepszą przyszłość niż rodzice - napisał autor relacji z Warszawy. Według niego, w przesłaniu, jakie zostanie podczas mistrzostw wystosowane z Polski, położy się nacisk na to, że kraj w Europie ogarniętej i ogłuszonej przerażającym kryzysem finansowym cieszy się znakomitą kondycją, bo nie postawił na giełdę i niepohamowane zyski, ale na oświatę i rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Włoski dziennikarz zwraca przy tym uwagę, że w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat trzykrotnie wzrosła liczba ludzi z wyższym wykształceniem - z 7 do 22 procent. Ewidentne jest to, że Polacy kierują się hasłem: inwestować w siebie samych - kontynuuje autor tekstu.

Jak podkreśla, mistrzostwa Europy to doskonała okazja, by reflektorami podświetlić tę scenę, by w ten sposób sport stał się okazją dla marketingu. Oto nowa Polska. Oto nowi Polacy.

W artykule mowa jest też o tym, że Polska przeżywa obecnie "epokowe chwile", co - zdaniem autora - należy w dużej części zawdzięczać pragmatycznemu, surowemu, niemal niemieckiemu stylowi rządów liberalnego premiera Donalda Tuska.

Pewność co do tego, że można liczyć na silny i wstrzemięźliwy rząd, który potrafił przekształcić Euro w okazję do dalszego rozwoju, przekonała wielkie amerykańskie, koreańskie i japońskie koncerny do bezzwłocznego inwestowania - zauważa autor artykułu, pisząc z uznaniem także o "ostrożnej bankowości", elastycznym systemie produkcji, atrakcyjnych kosztach pracy i zmniejszeniu obciążeń podatkowych.

Ale jeśli zapytacie jakiegokolwiek Polaka, co myśli o swojej reprezentacji, czy sądzi, że może dojść do finału, odpowie wam uśmiechem, będącym mieszaniną rezygnacji i ironii. Bo tutaj wygrana na boisku nie jest najważniejsza - podsumowuje dziennikarz.