Cała Polska z napięciem godnym finału Euro, w którym grają Polacy śledzi budowę autostrady A2. "Oddano odcinek E". "Odcinek A i B oddany do ruchu". "Trwa walka o C" - słyszymy co kilka dni. Minister transportu buduje napięcie i chwali robotników. Kierowcy trzymają kciuki i śledzą postępy w internecie. O czym my w ogóle mówimy ? Przecież oni po prostu budują drogę! Ale jak budują! Zapraszam na wieści z placu budo.... przepraszam, z placu boju rzecz jasna.

Wszystko zmieniło się w maju, gdy GDDKiA poinformowała, że wykonawca sprowadził z Niemiec "grubą bertę", czyli maszynę, która może jednocześnie układać asfalt na całej szerokości jezdni, czyli 11 metrów.

Zobacz również:

I zaczęły się wyścigi. Na jednej jezdni niemiecka maszyna i niemiecka załoga obsługująca Bertę i walce. Na drugiej Polacy ze swoim sprzętem goniący ze swoją robotą. Robotnicy ścigają się, a w przerwach przerzucają dowcipami. Kto pierwszy skończy swoją połowę? Po kilku dniach na Bercie obok niemieckich flag pojawiają się polskie i czeskie. A do walców goniących za Bertą wsiadają Polacy. Po kilku następnych Niemcom tak podoba się praca Polaków, że żartują, że jak już skończą na A2, zabierają Polaków do siebie :)

Robota idzie jak się patrzy, co chwilę nad głowami lata telewizyjny śmigłowiec, a minister w telewizorze i radiu zapewnia, że walka trwa. Chodzą słuchy, że najlepsza i najrówniejsza autostrada w Polsce to właśnie odcinek C. Nie ma się co dziwić: niemiecka maszyna i niemiecki operator. To musi być równo :) Kto, jak kto, ale Niemcy na budowie dróg się przecież znają. W końcu jest! Koniec układania ostatniej warstwy asfaltu! Robotnicy piją szampana, a w telewizjach żółte paski prześcigają czerwone. Ciekawe, co myśli sobie o tym pan Staszek z Koziej Wólki, który od 20 lat prosi wójta o 4 km asfaltu, "bo mu auto grzęźnie...".

Jak się urzędnicy sprężyli, to i w 2 dni można kolejne odcinki odebrać przez inspektorów nadzoru budowlanego. Wystarczy chcieć. Zupełnie inaczej jest w Warszawie, gdzie inżynier ruchu przez, jego zdaniem, źle działającą sygnalizację świetlną nie dopuszcza do ruchu ważnej trasy ekspresowej, a szefowa Zarządu Dróg Miejskich cieszy się z dużej liczby mandatów dla kierowców na zamkniętym moście i dorzuca, że nareszcie miasto jest przez remonty tak zakorkowane, że kierowcy wreszcie widzą, że się buduje!

Kierowcy nie mogą doczekać się pierwszych kilometrów autostrady pod Warszawą. Tak bardzo, że na otwarcie pierwszego odcinka do 4 nad ranem czeka kilkanaście samochodów. Ja sam następnego dnia wybrałem się na przejażdżkę do Pruszkowa. Co ciekawe oprócz mojego auta w Pruszkowie z powrotem na autostradę zawróciło jeszcze kilka innych samochodów, czyli nie tylko ja...

30 lat przymierzali się do budowy tej trasy. Do Warszawy w końcu będzie prowadziła jakaś autostrada! Nareszcie! Minister Nowak bardziej niż na ministrowaniu skupia się na swoim dobrym wizerunku. Ale to za jego kadencji udało się dokończyć to, co wydawało się niemożliwe. Czy będzie pierwszym ministrem, którego resort infrastruktury nie pogrąży ? To zależy, jak wykorzysta mizerne pieniądze na budowę dróg już po Euro. Żeby nie okazało się, potrzebne ludziom drogi ekspresowe zostaną przesunięte na kolejną perspektywę finansową, taką - jak szyderczo żartują sami drogowcy - na lata 2000 - 3000... Co do A2, to ja sam, powtarzając wielokrotnie za "ekspertami" mówiłem, że uzyskanie przejezdności jest praktycznie niemożliwe. Teraz muszę odwołać te słowa i przeprosić tych, którzy uczciwą pracą kończą budowę. Gratuluję też tym, którzy nadzorują budowę w GDDKiA. Tak, tym, którzy otrzymali po kilka tysięcy złotych nagrody. Należały się.

Moim zdaniem przy okazji Euroeuforii nie ma co popadać w euforię drogową. Bo to jest po prostu tylko kolejna droga. Których na Euro miało być dwa razy więcej. Którą teraz trzeba będzie dobrze zarządzać. Która mam nadzieję, nie zacznie się po kilkunastu miesiącach rozpadać. I na której utrzymanie nie może brakować pieniędzy, panie ministrze finansów.