Setki osób przed sądem, które chciały wejść na widownię sali procesowej. Przepychanki z policją, bo nie dla wszystkich starczyło miejsca. Tak zaczął się proces Beate Zschäpe, która razem z dwoma mężczyznami tworzyła bojówkę prawicowej ekstremy o nazwie Nationalsozialistischer Untergrund (Podziemie Narodowosocjalistyczne). Organizacja ta zabiła 8 Turków, Greka i niemiecką policjantkę.

Proces Zschäpe miał ruszyć już dwa tygodnie temu, ale termin trzeba było przesunąć z powodu dziennikarzy. Wszystkie spośród 50 przewidzianych przez sąd akredytacji trafiły bowiem tylko do niemieckich mediów. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że nie można zamknąć dostępu do procesu zagranicznych dziennikarzom i po akredytacje znów ustawiła się długa kolejka. Tym razem zainteresowanie było jeszcze większe. Relacje z sali sądowej chciało prowadzić aż 300 różnych mediów. Sąd nie zwiększył co prawda liczby akredytacji, tym razem trafiły one jednak do znacznie większej grupy dziennikarzy, w tym także do mediów tureckich.

Start procesu przewidziano na dziś na godzinę 10. Pierwsi zainteresowani w kolejce na salę sądową ustawili się już wczoraj około godziny o 13.30. W nocy ogonek był już pokaźny. Nad ranem najbardziej widoczni byli przedstawiciele tureckiej mniejszości. Dwie Turczynki, które z powodu braku miejsc nie zostały wpuszczone do budynku, chciały sforsować wejście do sądu. Kobiety krzyczące: "śmierć, śmierć faszystom!" uspokoiła dopiero policja.

Zschäpe z założonymi rękami i cynicznym uśmiechem

Ostatecznie rozprawa zaczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Beate Zschäpe pojawiła się na sali jako ostatnia z oskarżonych. Kobieta stanęła przed sądem z założonymi rękami i cynicznym uśmiechem. Relacjonujące proces media podkreślają zgodnie, że na pewno nie sprawiała wrażenia kogoś żałującego swojej przeszłości czy próbującego przepraszać. Szybko też przerwała proces, składając wniosek o zmianę składu sędziowskiego, bo ten - jej zdaniem - nie gwarantuje bezstronności. Dowodem miał być fakt, że adwokaci (piątka oskarżonych ma 11 obrońców) zostali przy wejściu przeszukani, a prokuratorzy weszli do sądu nie niepokojeni przez ochronę.

Zabili 8 Turków, Greka i niemiecką policjantkę

Zschäpe tworzyła NSU (grupę nazywano też Zwickauer Terrorzelle, czyli jednostką terrorystyczną z Zwickau) razem z Uwe Mundlosem i Uwe Böhnhardtem. Ciała obu mężczyzn znaleziono w 2011 roku. Wszystko wskazywało na samobójstwo, ale Zschäpe w obawie o własne życie zgłosiła się na policję.

Śledztwo potwierdziło, że w latach 2000-2006 kobieta i jej towarzysze zabili ośmiu Turków i Greka. Przypisano im też atak z 2007 roku na policjantów w Heilbronn, podczas którego zginęła policjantka, a jej partner z patrolu z raną głowy długo walczył o życie. Jak się okazało, wszystkich morderstw dokonano przy użyciu tej samej broni - czeskiego pistoletu CZ 83. NSU ma też na koncie dwa ataki bombowe i 14 napadów na banki. Grupa liczyła tylko troje członków, ale śledztwo wykazało, że mogło ją wspierać nawet 200 osób. Czworo z nich zasiadło na ławie oskarżonych obok Zschäpe.

Członkom organizacji pomagała policja?

Wątpliwości fakt, że policja nie mogła złapać Trójki z Zwickau przez kilka lat. W policyjnej dokumentacji pełno jest niejasności, które wskazują, że służby przynajmniej nie angażowały się zbyt mocno w tę sprawę. Kilka zdarzeń wskazuje nawet na wsparcie grupy przez pojedynczych policjantów.

Sprawa NSU rozbudziła też gorącą dyskusję polityczną - wielu Niemców zaczęło się domagać delegalizacji NPD, czyli nacjonalistycznej partii, której członkowie wspierali NSU. NPD ma swoich przedstawicieli w wielu lokalnych władzach we wschodnich landach. Program partii jest określany jako neonazistowski. Ugrupowanie jest przeciwne obecności obcokrajowców w Niemczech.

W czasie procesu Beate Zschäpe przesłuchanych zostanie 600 świadków. W każdym tygodniu mają obywać się aż trzy rozprawy. Jednak proces zakończy się najprawdopodobniej dopiero w 2015 roku.

(bs)