Pogarsza się sytuacja w szpitalu imienia Pasteura w Łodzi, gdzie już czwarty dzień trwa protest głodowy dziesięciu pielęgniarek. Protestują też siostry we Włosławku, Białymstoku, Gryfinie, Częstochowie...

W szpitalu imienia Pasteura w Łodzi już czwarty dzień trwa protest głodowy dziesięciu pielęgniarek. Szpital nie przyjmuje pacjentów na oddział internistyczny. Naczelny lekarz szpitala - doktor Grzegorz Maciejewski powiedział sieci RMF, że wstrzymano przyjęcia tylko na jeden z dwóch oddziałów - chorób wewnętrznych. Nie potwierdził też, że ta decyzja ma bezpośredni związek z głodówką białego personelu. Tymczasem na pogotowiu usłyszeliśmy, że karetki nie zawożą pacjentów także na drugi z oddziałów - chirurgiczny. Czy szpital może zostać zamknięty? Jedna z lekarek z oddziału internistycznego uważa, że nie można wykluczyć takiej ewentualności, gdyż jest coraz mniej pielęgniarek, a sami lekarze nie poradzą sobie z opieką nad chorymi. Na oddziale chorób wewnętrznych jest 47 łóżek. W tej chwili leczy się tam 40 pacjentów, a 7 łóżek zarezerwowano dla słabnących sióstr, które prowadzą głodówkę. Już 4 z nich musiały położyć się do łóżka. W ich ślady mogą pójść następne. A pielęgniarki zapowiadają, iż nie przerwą głodówki póki ich postulaty nie zostaną spełnione.

Tymczasem protesty pielęgniarek rozszerzają się. We Włocławku siostry już 5 dzień okupują izbę przyjęć tamtejszego szpitala. Głodówkę prowadzą siostry w Białymstoku i Gryfinie. Protestują także pielęgniarki na Opolszyznie, Warmii i Mazurach oraz w Częstochowie. Na Dolnym Śląsku natomiast 40 pielęgniarek ze zlikwidowanego szpitala w Chojnowie okupuje budynek legnickiego starostwa. Kobiety domagają się wypłaty zaległych pensji oraz odpraw. Szanse na uzyskanie tych pieniędzy są jednak nikłe. Na razie znaleziono bowiem jedynie 135 tysięcy złotych - a to zaledwie 9% potrzebnej sumy.

00:25