O godzinie 10:00 podano oficjalnie, że nie ma żadnego zagrożenia ekologicznego ani w miejscu wypadku, ani w dół rzeki. Ponad 90% oleju, który wyciekł z tankowca uchwycono. Z biegiem Dunaju popłynęło najwyżej kilkadziesiąt litrów.

Resztę ropy z uszkodzonego tankowca – ponad milion litrów – przepompowano do innego. Po oględzinach rozprutej burty statku, kiedy dziura po wypompowaniu ropy wynurzyła się, eksperci stwierdzili, że tylko dzięki fachowej pomocy strażaków udało się zapobiec groźniej katastrofie ekologicznej na Dunaju. Popołudniu, albo najpóźniej jutro uszkodzony Taurus popłynie do stoczni rzecznej w Lintzu, gdzie będzie naprawiony.

Do wypadku doszło w Dolinie Wachau, na zachód od Wiednia. Miejsce to znane z malowniczych krajobrazów, nazywane jest małym przełomem Dunaju. Rzeka przebija się tam przez góry Wienerwaldu. Tankowiec rzeczny Taurus wiózł około miliona litrów ropy naftowej. Z nieustalonej jeszcze przyczyny zboczył z kursu w dolinie Wachau, utknął na mieliźnie i został przedziurawiony. Najpierw podawano, że wypłynęło 25 tysięcy litrów ropy, ale wszystko udało się zebrać z rzeki. Po południu okazało się, że w pobliżu miasta Melk brzegi zostały lekko zanieczyszczone. Ucierpiała też przystań pasażerska w Eggsbach. Do wieczora ropę przepompowywano do innego tankowca. Ile jej wypłynęło do rzeki okaże się dopiero dziś o po porównaniu ilości przepompowanego paliwa z początkową zawartością ładowni Taurusa. Dopiero wtedy statek zostanie ściągnięty z mielizny i odpłynie do stoczni, dla załatania dziury w burcie. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Tadeusza Wojciechowskiego:

12:35