Po trzech dniach agonii w szpitalu w Ankonie we Włoszech zmarła dwuletnia dziewczynka, którą ojciec podczas upałów zostawił na pięć godzin w samochodzie. Dziecko było zapięte w foteliku. Mężczyzna zapomniał odprowadzić córkę do żłobka.

W środę rano wykładowca uniwersytecki, pracujący w departamencie klinik medycznych chirurgii weterynaryjnej w Teramo, miał odwieźć 22-miesięczną córkę do żłobka. Pomagał żonie. Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży.

Ale ojciec zapomniał odprowadzić Elenę do żłobka i pojechał prosto do pracy. Zostawił dziewczynkę w samochodzie zaparkowanym na słońcu. Podwyższona temperatura w zamkniętym aucie okazała się dla Eleny śmiertelna. Ojciec dopiero po pięciu godzinach, wychodząc z pracy, znalazł dziecko w samochodzie. Dziecko było w stanie ciężkim. Dziewczynka zapadła w śpiączkę, miała sinicę i prawie nie oddychała.

Lekarze trzy dni walczyli o jej życie. Jej stan pogorszył się w sobotę. Nie udało się jej uratować.

Prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko ojcu dziecka. Mężczyzny broni matka Eleny. Kobieta powiedział mediom: To, co się stało, może przydarzyć się każdemu, bo wszyscy żyją w biegu. (...) Mój mąż też się nie zatrzymywał, bo martwił się o mnie, moją ciążę i zajmował się małą Eleną - podkreśliła matka dziewczynki.