W byłej rezydencji zmarłego kilkanaście lat temu paragwajskiego dyktatora Alfredo Stroessnera znaleziono ludzkie kości. Nie wiadomo, do kogo należały. Zostaną przeprowadzone badania DNA.

Kości zostały znalezione przez squatersów w jednym z domów koło miasta Ciudad del Este w Paragwaju. Przekopali oni ziemię w posiadłości, kiedy dowiedzieli się, że należała ona do Stroessnera. Mieli nadzieję na znalezienie cennych rzeczy. Na ludzkie szczątki natrafili w łazience, w miejscu, gdzie kiedyś stała wanna - pisze BBC.

Jak szacują służby, kości mogły należeć do co najmniej 4 osób.

Wcześniej okoliczni mieszkańcy wspominali, że za czasów rządów dyktatora z rezydencji dobiegały krzyki ludzi błagających o życie. To miejsce zostało nawet przez niektórych nazwane "domem okropności". Miało to być jedno z głównych miejsc tortur w czasie dyktatury.

Generał Alfredo Stroessner rządził w Paragwaju od 1954. Został mianowany prezydentem poprzez zamach stanu, który wywołał razem z grupą posłusznych sobie żołnierzy. Dyktator rządził do lutego 1989 roku, kiedy został obalony przez swojego zastępcę, generała Andresa Rodrigueza. Trafił do więzienia, a potem uciekł do Brazylii. Zmarł w 2006 roku z powodu powikłań po operacji przepukliny.

Jak się szacuje, w czasie jego rządów w Paragwaju zginęło lub zaginęło 459 osób z powodów politycznych. Od końca jego rządów odnaleziono 37 ciał, a zidentyfikowano tylko 4. Ofiary reżimu miały być bite i rażone prądem. Krzyki ofiar oprawcy często nagrywali i odtwarzali przez telefon ich rodzinom. Według relacji, dyktator często osobiście nadzorował tortury i przesłuchania.