Z informacji docierających z zachodniej części Libii wynika, że siły bezpieczeństwa brutalnie rozprawiają się tam z demonstrantami. Jednocześnie starają się nie dopuścić do tego, by zdjęcia, ukazujące takie akty przemocy, wydostały się z kraju.

Policja otworzyła dziś ogień do antyreżimowych demonstrantów na wybrzeżu Morza Śródziemnego w zachodniej Libii, raniąc dziesiątki ludzi - informuje gazeta "Kuryna" w wydaniu internetowym. Według tego źródła batalion Al-Chuweildi al-Humaidi ostrzelał protestujących między miastami Sabrata i Surman. Organizacja Human Rights Watch poinformowała, że lojalni wobec Muammara Kadafiego żołnierze ostrzelali demonstrantów w mieście Az-Zawija, ok. 40 km na zachód od Trypolisu.

Agencja dpa informuje, powołując się na świadków, że na 250-kilometrowej trasie między Trypolisem a granicą tunezyjską siły lojalne wobec reżimu Kadafiego ustanowiły około 30 punktów kontrolnych. Tysiącom ludzi, opuszczającym Libię, odbiera się na nich i na granicy z Tunezją telefony komórkowe i karty pamięci aparatów fotograficznych. Siły bezpieczeństwa chcą w ten sposób zapobiec wydostaniu się z Libii zdjęć, pokazujących stosowanie siły wobec demonstrantów. Świadkowie twierdzą, że granicy Libii z Tunezją strzegą libijskie siły bezpieczeństwa oraz "afrykańscy najemnicy".