Władze włoskich miasteczek nadmorskich sięgają po coraz ostrzejsze środki w walce o porządek na ulicach i na plażach. Zakaz jedzenia na plaży właśnie wprowadziły władze miasteczka Sant'Antioco na wyspie o tej samej nazwie, należącej do Sardynii.

Tak surowego przepisu nie było dotąd we Włoszech. Za jego złamanie grozi kara do 500 euro.

Kanapka - nie ma problemu. Ale nie biesiady

Na wielu włoskich plażach nie można palić papierosów, a na całej Sardynii obowiązuje surowy zakaz zabierania piasku, kamyków i muszelek. Ale władze gminy Sant'Antioco w południowo-zachodniej części tej wyspy poszły jeszcze dalej i zabroniły jedzenia "wszelkich posiłków", a także organizacji pikników i "zgromadzeń" pod parasolami, rozbijania namiotów i układania z kamieni "parawanów", by osłonić się przed wiatrem.

Rozporządzenie w tej sprawie podpisał burmistrz Ignazio Locci.

Jak wyjaśniono, opublikowane w środę przepisy są odpowiedzią na tamtejszy zwyczaj spotkań przy posiłkach na plaży w dni świąteczne, gdy na piasku ustawiane są namioty, parawany, altanki, stoły i krzesła.

Zauważa się, że gdyby siły porządkowe trzymały się ściśle litery nowego prawa, to kara w wysokości od 25 do 500 euro mogłaby grozić także temu, kto na plaży je kanapkę, lody albo owoc. Dlatego nowy regulamin wywołał poruszenie. Burmistrz wyjaśnił agencji Ansa: "Nie chcemy najazdu na plaże. To logiczne, że jeśli je się kanapkę albo sałatkę, nie ma problemu. Inna kwestia to biesiady".

Chcemy zniechęcić do takiej praktyki i jej zapobiec - dodał Locci.

Włoskie miasto zakazuje gołych torsów

Na nowe restrykcje można natknąć się także w malowniczym włoskim mieście Chioggia niedaleko Wenecji. Wprowadzono tam zakaz chodzenia w skąpym odzieniu po ulicach. 

Gołe torsy, kostiumy plażowe to coś "nie do przyjęcia"- oświadczył burmistrz Mauro Armelao, zapowiadając karę w wysokości 75 euro za takie zachowanie.

Nie można tolerować pewnych strojów w centrum miasta, strażnicy miejscy będą nieugięci - stwierdził burmistrz.

Decyzję tę podjął w reakcji na serię telefonów do centrali w magistracie oraz innych zgłoszeń od mieszkańców, skarżących się na to, co dzieje się w ich mieście masowo odwiedzanym przez turystów. Wysyłają oni do lokalnych władz zdjęcia osób spacerujących w skąpych strojach, w półnegliżu.