Polskie Linie Lotnicze zwróciły się z wnioskiem do Skarbu Państwa o udzielenie gwarancji na wypadek zamachów terrorystycznych i wojny. Jeśli nasz narodowy przewoźnik nie dostanie takich zabezpieczeń, nie będzie przelotów do Stanów Zjednoczonych.

"W tej chwili trwa poszukiwanie formy prawnej, która by to umożliwiła, bo sytuacja jest dosyć nietypowa i wymaga być może jakiegoś niekonwencjonalnego rozwiązania" - odpowiada rzecznik rządu. Krzysztof Luft dodał, że w resorcie finansów "trwa praca nad poszukiwaniem formy prawnej". Szef Kancelarii Premiera Maciej Musiał nie wykluczył posiedzenia rządu w tej sprawie.

A jak poradzono sobie z podobnym problemem na Wyspach Brytyjskich? Z pomocą liniom lotniczym przyszedł brytyjski rząd. Na zasadzie wchodzącej dziś w życie umowy przewoźnicy będą ubezpieczać samoloty i załogę na sumę pięćdziesięciu milionów dolarów. Jednak gdyby któraś z maszyn ucierpiała w czasie zamachu terrorystycznego, wówczas roszczenia powyżej tej sumy pokryje skarb państwa. Rząd staje się tym samym oficjalnym żyrantem, pytanie – za jaką cenę? Otóż przez pierwszy miesiąc usługa ta będzie dla linii lotniczych bezpłatna. Po upływie tego terminu przewoźnicy będą musieli płacić państwu podobną opłatę jaką wprowadzono na wyspach po serii zamachów IRA. By skorzystać z analogii wówczas samolotami były budynki. Władze na wyspach zapowiedziały, że nowa umowa nie jest zwiastunem obejmowania przez państwo roli opiekuna. Rząd nie zawsze będzie się troszczyć w ten sposób o dobro instytucji komercyjnych, a jak zapowiedziano, linie lotnicze, które z powodu obecnego kryzysu zbankrutują, nie będą mogły liczyć na pomoc Skarbu Państwa.

Foto Archiwum RMF

20:15