Wojskowy śmigłowiec transportujący pomoc dla kurdyjskich uchodźców w północno-zachodnim Iraku, rozbił się tuż po starcie. Zginął pilot, ranna została deputowana ze wspólnoty jazydów Wian Dachil oraz dziennikarka "New York Timesa" - podała armia.

Dachil, jedyna deputowana reprezentujące tę mniejszość religijną, została nazwana głosem wspólnoty religijnej jazydów po dramatycznym wystąpieniu 5 sierpnia w irackim parlamencie, w którym błagała o pomoc dla swych współwyznawców. Dachil zabrano do szpitala wraz z reporterką "NYT", która odniosła powierzchowne obrażenia. Stan deputowanej nie jest znany.

Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną wypadku śmigłowca. Świadkowie mówią, że na jego pokład weszło zbyt wiele osób.  

Jazydzi to mówiący po kurdyjsku wyznawcy synkretycznej religii łączącej elementy wierzeń indoirańskich, judaizmu, nestorianizmu i islamu. Zdobycie przez dżihadystów Państwa Islamskiego bastionu jazydów, miasta Sindżar w północno-zachodnim Iraku, zmusiło do ucieczki ok. 200 tys. cywilów - alarmuje ONZ. Wielu jazydów ukryło się w odludnych górach, gdzie temperatury przekraczają 50 stopni. Cierpią z głodu i pragnienia.  

By przyjść im z pomocą siły powietrzne USA i Wielkiej Brytanii zrzucają na spadochronach zapasy wody i żywności. W poniedziałek, podczas piątego zrzutu, Amerykanie zdołali dostarczyć uchodźcom ponad 19 tys. litrów wody i 11 tys. posiłków.

W ubiegłym tygodniu prezydent USA Barack Obama zezwolił na prowadzenie amerykańskich nalotów na cele dżihadystów w Iraku. Wyjaśnił, że Stany Zjednoczone zostały zmuszone do działania, ponieważ ofensywa Państwa Islamskiego posuwała się gwałtowniej w głąb Iraku, niż przewidywano.  

Jak poinformował w poniedziałek wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu, administracja Obamy zaczęła bezpośrednio dozbrajać Kurdów w Iraku, by mogli podjąć walkę z bojownikami Państwa Islamskiego.

(mpw)