Władimir Putin oświadczył, że jest za wcześnie, by mówić o tym, co wydarzy się w 2012 roku, gdy w jego kraju odbędą się wybory prezydenckie. Szef rosyjskiego rządu zapewnił jednak, że nie stanie się nic, co byłoby niezgodne z konstytucją.

Putin, którego zapytano o to, czy wystartuje w wyborach, nie odpowiedział wprost - nie odpowiedział "nie", lecz wspomniał o amerykańskim prezydencie Franklinie Roosveltcie. Swego czasu Roosvelt był wybierany cztery razy pod rząd, bo nie było to niezgodne z amerykańską konstytucją. Ani ja, ani prezydent Miedwiediew niczego nie zrobimy, co jest niezgodne z obowiązującym prawem i rosyjską konstytucją. (…) Będziemy działać w zależności od realnej sytuacji w kraju, nastrojów społecznych. Na razie zbyt wcześnie o tym mówić. Należy zajmować się swoją pracą. Każdy z nas się tym zajmuje - stwierdził podczas wczorajszego spotkania z naukowcami i publicystami z Klubu Wałdajskiego.

Zarówno Putin, jak i Miedwiediew w publicznych wystąpieniach nie wykluczają startu w wyborach prezydenckich w 2012 roku. Obaj unikają jednak jednoznacznych deklaracji. Sympatyzujący z prezydentem wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec" ocenił, że jeśli przeanalizuje się postępowanie Putina od momentu, kiedy został premierem, to nasunie się wniosek, iż nigdy nie porzucał on myśli o powrocie na fotel prezydencki. (…) A ostatnio faktycznie rozpoczął kampanię wyborczą.

Klub Wałdajski skupia znanych publicystów, politologów, ekonomistów, historyków i byłych polityków głównie z Europy, USA i Japonii, którzy specjalizują się w sprawach Rosji. Tegoroczne forum to już siódme takie spotkanie. Pierwsze odbyło się w 2004 roku w rezydencji prezydenta Rosji nad jeziorem Wałdaj, ok. 400 km na północny zachód od Moskwy. Stąd nazwa - Klub Wałdajski.