Minister spraw wewnętrznych Francji Gerald Darmanin zaprzeczył istnieniu związku między imigracją a zamieszkami na przedmieściach francuskich miast po śmierci 17-letniego Nahela, zastrzelonego przez policję. Liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen mówi o nienawiści "młodych bandytów" do Francji i problemach z asymilacją imigrantów.

Podczas przesłuchań w parlamencie Darmanin dwukrotnie w ostatnich dniach odrzucił związek między imigracją a zamieszkami.

Dzisiejsze pytanie dotyczy młodocianych przestępców, a nie obcokrajowców - stwierdził minister, przedstawiając kilka statystyk: mniej niż 10 proc. z 4 tys. aresztowanych podczas zamieszek to obcokrajowcy, 90 proc. to Francuzi.

Tak, są ludzie, którzy najwyraźniej mogą mieć imigracyjne pochodzenie. Ale było wielu Kevinów i Matteo - powiedział Darmanin w Senacie.

Fałszywa rzeczywistość i nienawiść do Francji

Z taką oceną sytuacji nie zgadza się liderka skrajnej prawicy. To fałszywa rzeczywistość. Darmanin doskonale wie, że większość zaangażowanych w zamieszki osób czuje się obcokrajowcem lub ma obce pochodzenie - stwierdziła Le Pen w czwartek w stacji France 2.

Według liderki Zjednoczenia Narodowego zamieszki po raz kolejny ilustrują "problem asymilacji w naszym kraju" i "całkowitą bezkarność nieletnich". Le Pen łączy zamieszki z minionego tygodnia z "problemem asymilacji" i potępia "nienawiść do Francji" ze strony młodych bandytów.

Zdaniem Le Pen "zamieszki, których doświadczyliśmy, mają o wiele bardziej niepokojący charakter" niż te z 2005 roku, a "uzbrojona młodzież atakuje małe prowincjonalne miasteczka, które do tej pory były chronione przed tymi działaniami".

Przez 40 lat cierpieliśmy z powodu całkowicie anarchicznej imigracji, która doprowadziła do zjawiska secesji ze społeczeństwem francuskim. Nie chcę widzieć takiej rzeczywistości! - podkreśliła liderka Zjednoczenia Narodowego.

Francuska prawica domaga się odebrania zasiłków socjalnych rodzinom nieletnich, którzy brali udział w zamieszkach oraz wprowadzenia stanu wyjątkowego na problematycznych przedmieściach miast.

Kuisz: Protestujący mają różne motywacje

Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej", który był gościem Tomasza Terlikowskiego w internetowym Radiu RMF24 powiedział, że wśród protestujących wyróżnić można trzy grupy: Pierwsza grupa to są ci młodsi nastolatkowie, którzy żyją w wirtualnej przestrzeni. Oni w dużej mierze uciekli rodzicom, dziadkom, którzy również załamywali ręce nad tym, że te dzieciaki po prostu się wyrwały w inny świat i tam żyją. Druga grupa, której się nie widzi w komentarzach w Polsce, to jest grupa ewidentnych przestępców. (...) Zaczęto mówić o, prawdopodobnie, wykorzystaniu tych protestów przez grupy przestępcze do tego, żeby doszło do porachunków z merem, który zwalczał handel narkotykami (...). No i wreszcie trzecia grupa to tacy przygodni, którzy się tam trafili - mówił ekspert.

Dziennikarz zwrócił również uwagę na specyfikę francuskich przedmieść, które stały się areną zamieszek. Są one podzielone między grupy, którym ciężko się ze sobą porozumieć.