Jak zapobiec protestom na turnieju w Wimbledonie? To pytanie, jakie nurtuje organizatorów po wczorajszych incydentach, do jakich doszło na jednym z kortów tenisowych. Ich autorami byli aktywiści z grupy Just Stop Oil, sprzeciwiającej się eksploatacji ropy naftowej.

Aktywiści rozsypali na murawie konfetti i składające się z tysiąca kawałków puzzle. Mecz został przerwany, a sprawcy tego incydentu - troje emerytów - zostali aresztowani i usunięci z terenu klubu. Publiczność nie była tym zdarzeniem zachwycona. Aktywiści zostali skrytykowani buczeniem i gwizdami. Przez kilkanaście minut obsługa kortu miała ręce pełne roboty. Murawę oczyszczono i mecz został wznowiony.

Kontrola szczegółowa, ale niewystarczająca

Wszyscy wchodzący na Wimbledon przechodzą przez kontrolę. Podręczne torby i koszyki z prowiantem są prześwietlane, tak jak robi się to na lotniskach.

Na podstawie obowiązującego prawa, policja może interweniować, gdy istnieją podejrzenia, że planowany jest protest, który poważnie zakłóci porządek publiczny. Zostało ono po raz pierwszy zastosowane podczas koronacji króla Karola III, kiedy to grupa antyrojalistów został zatrzymana, zanim zdążyli rozwinąć transparenty i skandować okrzyki.

Zarówno prawo, jak i sposób jego stosowania nadal wywołuje na Wyspach duże kontrowersje. Wczorajszego protestu na korcie nie dało się przewidzieć. Jedynym sposobem zapobiegnia takim incydentom w przeszłości byłoby zaostrzenie kontroli do poziomu kontroli osobistej, co jest raczej niemożliwe. Organizatorzy turnieju liczą zatem na wyrozumiałość publiczności i rozsądek aktywistów.