Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa oddalił odwołanie i podtrzymał decyzję niższej instancji, która uznała rządowe plany walki z nielegalną imigracją za niezgodne z prawem. Jak istotny jest dzisiejszy werdykt sądu?

Ma on olbrzymie znaczenie, bo oto kluczowa część brytyjskiej polityki wewnętrznej legła w gruzach. O jakich imigrantach mowa? O tych, którzy dostają się na Wyspy nielegalnie przez kanał La Manche na małych łodziach i pontonach.

W ubiegłą niedzielę przybyło w ten sposób na Wyspy rekordowe 600 osób. Są ich co roku dziesiątki tysięcy, a statystyki rejestrują tylko tych, którzy zostali schwytani przez straż graniczną. Rząd wpadł na pomysł, by wyłapywać ich na plażach, po czym odsyłać samolotami do Rwandy, czyli do kraju w Afryce oddalonego od Londynu o 6,5 tys. kilometrów.

Zaczęto czarterować samoloty i przygotowywać dla nich obiekty w Rwandzie. Ale żaden taki rejs się nie odbył. W ostatniej chwili zostały one zablokowane decyzją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Trudne okoliczności

Trybunał nie jest unijną instytucją. Po brexicie Wielka Brytania nadal pozostaje sygnatariuszem podpisanej przez siebie Konwekcji Praw Człowieka. Można się spodziewać głosów domagających się, by rząd Rishiego Sunaka podjął decyzję, by wyjść spod tej jurysdykcji i jeszcze bardziej zdystansować się od Europy.

Rishi Sunak już wydał na plany deportacji imigrantów do Rwandy ok. 40 milionów funtów. Władze afrykańskiego państwa też miały nieźle na tym zarobić. A tymczasem do Rwandy nie wyleciał i nie wyleci już żaden samolot. To przypuszczalnie najtrudniejszy moment w karierze Rishiego Sunaka jako premiera.

Szefowa MSW odwołana

Wczoraj Rishi Sunak wyrzucił z gabinetu minister spraw wewnętrznych. Ukarał ją w ten sposób za niesubordynację i używanie języka, z którym biuro premiera na Downing Street się nie zgadza. Suella Braverman nazywała propalestyńskie demonstracje "hołotą i marszami nienawiści". Takich słów użyła w artykule, jaki napisała do "Timesa".

Premier polecił jej przed drukiem zmienić te słowa, a ona tego nie zrobiła. Po utracie stanowiska opublikowała otwarty list, w którym miesza swojego byłego już szefa z błotem. Oskarża go o rzeczy najgorsze, nie zostawiając na nim suchej nitki.

Jak zauważają komentatorzy, zachowała się nieelegancko i nielojalnie. A rządzący Konserwatyści przegrywają w sondażach z opozycyjną Partią Pracy, która ma obecnie dwupunktową przewagę. Wybory na Wyspach rozpisane zostaną już w przyszłym roku.

Opracowanie: