Ofiarami strzelaniny, do której doszło w czwartek wieczorem w domu spotkań Świadków Jehowy w Hamburgu, byli czterej mężczyźni i dwie kobiety. Wśród ośmiu osób rannych jest kobieta w 28. tygodniu ciąży. Jej nienarodzonego dziecka nie udało się uratować. Sprawca, co potwierdziły policja i lokalne władze, nie żyje. Motyw zbrodni na razie pozostaje zagadką.

Wiadomo, że spotkanie rozpoczęło się w 3-piętrowym budynku, służącym jako miejsce spotkań gminy wyznaniowej Świadków Jehowy, przy ulicy Deelboege w dzielnicy Gross Borstel w Hamburgu w czwartek o godz. 19. Brało w nim udział około 50 osób. Według świadków, strzały padły tuż po godz. 21. Z relacji wynika, że było je słychać nawet przez kilkanaście minut. Sprawca miał oddać ponad sto strzałów. 

Policja była na miejscu zdarzenia błyskawicznie: pierwsze wezwania o pomoc przyszły o 21.04. O godzinie 21.08 pierwsi funkcjonariusze byli już na miejscu.

 Wszystkie ofiary śmiertelne mają rany postrzałowe - poinformował już w nocy rzecznik policji.

Policja nie oddała ani jednego strzału

Ciało sprawcy policja znalazła na jednym z pięter budynku. "Spiegel" pisze, że "mężczyzna nie był wcześniej znany władzom jako ekstremista". Z informacji gazety wynika, że "napastnik wtargnął siłą do budynku wspólnoty religijnej, w której odbywało się nabożeństwo". 

W Hamburgu nigdy nie było takiej strzelaniny. Ofiar mogłoby być więcej, gdyby policja nie interweniowała tak szybko. Napastnik działał samodzielnie. Kiedy przyjechała policja, wbiegł na wyższe piętro i odebrał sobie życie - poinformował przedstawiciel władz Hamburga Andy Grote.

Rzecznik hamburskiej policji Holger Vehren podkreślił z kolei, że podczas całej operacji policjanci nie oddali ani jednego strzału.

Prokuratura w Hamburgu poinformowała, że napastnik miał 35 lat, był obywatelem Niemiec i członkiem wspólnoty Świadków Jehowy. Opuścił wspólnotę "dobrowolnie, ale nie na dobre" - poinformowali przedstawiciele organizacji religijnej. 

Od grudnia - jako strzelec wyborowy - miał pozwolenie na posiadanie broni, wcześniej nie był karany. 

Mimo że napastnik broń miał legalnie, był znany policji, bo trafiła do niej anonimowa informacja, jakoby F. nie powinien mieć pozwolenia na broń z powodu niezdiagnozowanej choroby psychicznej. Z informacji wynikało, że F. był szczególnie zły na wyznawców religii, zwłaszcza Świadków Jehowy, oraz na swojego byłego pracodawcę - przekazał szef policji Ralf Martin Meyer.

Śledczy zareagowali, u mężczyzny odbyła się niezapowiedziana kontrola. Według szefa hamburskiej policji Phillip F. współpracował z kontrolującymi, a ci nie dopatrzyli się niczego niewłaściwego.

Na miejscu zbrodni 35-latek wystrzelił łącznie dziewięć 15-nabojowych magazynków. Znaleziono przy nim jeszcze dwadzieścia 15-nabojowych magazynków. Motyw zbrodni wciąż jest nieznany, wykluczono jednak, aby był on polityczny. Mundurowi tuż po strzelaninie używali w kontekście tej sprawy terminu "amok", który jest stosowany do opisywania sytuacji, gdy nie ma ewidentnych dowodów na zamach terrorystyczny.

Ofiary napastnika miały od 33 do 60 lat.

"Złe wieści z Hamburga"

"Złe wieści z Hamburga" - napisał w mediach społecznościowych kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Polityk podkreślił, że jest teraz myślami z rodzinami zmarłych, a także siłami bezpieczeństwa, które ciągle działają na miejscu tragedii.

Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser zapewniła, że służby badają tę sprawę. Poszukiwani są także świadkowie zdarzenia. "Jestem wstrząśnięta straszliwym aktem przemocy w społeczności Świadków Jehowy" - napisała na Twitterze.  

Burmistrz Hamburga Peter Tschentscher określił zbrodnię jako "wstrząsającą" i przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar. 

Głęboki wstrząs z powodu strzelaniny wyraziła też społeczność Świadków Jehowy. "Nasze najgłębsze wyrazy współczucia kierujemy do rodzin ofiar i naocznych świadków, którzy przeżyli traumę. Członkowie lokalnej społeczności robią wszystko co w ich mocy, aby wesprzeć ich w tej trudnej godzinie" - napisano w oświadczeniu na stronie internetowej gminy.

Niemiecka społeczność Świadków Jehowy, licząca niecałe 200 tys. członków, jest jedną z największych w Europie. 

Nachodzą cię myśli samobójcze? Wydaje Ci się, że znajdujesz się w sytuacji bez wyjścia? Pamiętaj, że są osoby, które chcą i mogą Ci pomóc. Dyżurują telefonicznie lub on-line:

800 70 2222 - całodobowe Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie [WIĘCEJ INFORMACJI TUTAJ]

116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży [WIĘCEJ INFORMACJI TUTAJ]

Możesz też napisać maila lub porozmawiać na czacie.

W sytuacji zagrożenia życia dzwoń pod numer 112 albo jedź na izbę przyjęć najbliższego szpitala psychiatrycznego.