Izraelskie lotnictwo ostrzelało w nocy cele w Strefie Gazy - m.in. zniszczyło dom byłego palestyńskiego premiera Ismaila Hanije. Jak podała agencja AFP, w atakach - najbardziej brutalnych od kilku dni - zginęło co najmniej 26 Palestyńczyków. Według wcześniejszych doniesień, wśród ofiar nocnych bombardowań są dzieci. Ośmioro dzieci i dwóch dorosłych zginęło natomiast w poniedziałek na osiedlu Szati.

Izraelskie pociski trafiły m.in. w dom lidera Hamasu w Strefie Gazy, Ismaila Hanije. Jak podał palestyński resort spraw wewnętrznych, budynek jest uszkodzony, ale nie ma ofiar.

Syn Hanije potwierdził atak na Facebooku. Wróg zbombardował nasz dom w czasie dwóch nalotów - napisał. Podał, że dom był wtedy pusty.

Rzeczniczka armii Izraela powiedziała, że nie ma żadnych doniesień na ten temat, ale sprawdza szczegóły.

Hamas podał natomiast, że lotnictwo wzięło m.in. na cel redakcje telewizji i radia Al-Aksa. Telewizja nie przerywała nadawania, natomiast radio zamilkło.

W odwecie za atak na dom Hanije zbrojne skrzydło Hamasu wystrzeliło trzy rakiety w kierunku Izraela. Jak podało izraelskie wojsko, jedna została przechwycona w okolicach miasta Aszdod, dwie spadły pod Riszon le-Cijjon, około 10 km od Tel Awiwu.

Niebo nad Strefą Gazy przez całą noc rozświetlały wojskowe race, słychać było odgłosy eksplozji.

W poniedziałek premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że jego kraj musi być przygotowany na długą kampanię. Dodał, że rozwiązanie kryzysu wymagałoby demilitaryzacji palestyńskiego terytorium, kontrolowanego przez Hamas.

Izraelski Kanał 10 przeprowadził sondaż, z którego wynika, że zdecydowana większość Izraelczyków wyraża poparcie dla prowadzenia operacji w Strefie Gazy aż do "rozbrojenia" Hamasu.

W czasie trwającej od 8 lipca ofensywy Izraela zginęło 1113 Palestyńczyków, a ponad 6 200 zostało rannych. Izrael stracił 53 żołnierzy i trzech cywili.

(edbie)