Greccy taksówkarze, strajkujący przeciwko zasadom przyznawania licencji w ich zawodzie, starli się w środę z policją w Atenach. Funkcjonariuszy, którzy podczas negocjacji z rządem ochraniali budynek Ministerstwa Transportu, obrzucili kamieniami i butelkami z wodą.

Środa była trzecim z rzędu dniem strajku. Taksówkarze blokowali dojazd do lotniska w Iraklionie na Krecie. Zagrozili też, że w czwartek uniemożliwią pasażerom statków wejście do autobusów wycieczkowych jadących do najsłynniejszych zabytków na Krecie. Na południu Peloponezu strajkujący zajęli natomiast kasy biletowe muzeum w Olimpii, wpuszczając wszystkich zwiedzających za darmo.

Wcześniej, w poniedziałek, taksówkarze zablokowali drogi do głównego lotniska kraju w Atenach, portu morskiego w Pireusie i drogi wylotowe na północ i południe. W Atenach utworzyły się ogromne korki. We wtorek zablokowali z kolei kilka portów, m.in. w Patras, Kyllini i Katakolo na Peloponezie, uniemożliwiając tysiącom turystów dostanie się na pokład statków wycieczkowych. Część jednostek, które miały cumować w Pireusie, popłynęła do innych portów, nie objętych blokadą przez taksówkarzy.

Po nieudanych negocjacjach z rządem związek zawodowy taksówkarzy postanowił bezterminowo przedłużyć akcję protestacyjną, chyba że rząd odwoła decyzję o zniesieniu ograniczeń liczby taksówek. Rzecznik rządu Elias Mosialos określił to stanowisko jako nieodpowiedzialne, a sekretarz stanu ds. turystyki Jeorjos Nikitiades wezwał związkowców by "nie zadawali ciosu turystyce", która stanowi siłę napędową kraju pogrążonego od ponad roku w kryzysie.